sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 9.

-Niee.. nie przegramy z wami-powiedział Mario obejmując mnie ramieniem.
-Wczoraj mi obiecałeś!-przypomniałam śmiejąc się głóśno.
-Obiecałem, bo chciałem się z tobą umówić-pochylił się i cmoknął mnie w włosy.
  Szliśmy jedną z modnych londyńskich ulic. Balotelli zabrał mnie na lody i spacer.

-Powiedz, że  Milan przegra z Arsenalem-powiedzialam zatrzymując się.
-Nie..-odpowiedzial, a kiedy zblizył swojego truskawkowego loda do twarzy, pchnęłam go tak, że usmarował się nim.

-Powiedz-rzuciłam ze śmiechem.
-Nawet nie próbu...-zaczął, a ja wyciągnęłam loda z jego ręki i przejechałam po jego policzku-masz kłopoty-powiedział.
-Jak mnie złapiesz...

  Wybuchnął śmiechem i póścił się za mną  biegiem w boczną uliczkę, wycierając syrop truskawkowy z brody.



*********************************************************************

-Nie podoba mi się to-powiedział Wojtek kiedy już przebrana, weszłam spóźniona na boisko.

-O co ci chodzi?-zapytałam ostro.
-O niego-wskazał Balotelliego stojącego przy barierce i uśmiechającego się w moją stronę.
-Jest ze mną...
-Magda, posłuchaj, to, że ty i Robert... no że wam się nie udało...
-Wojtek lepiej się zamknij...-zaczął Podolski widząc moją rekację.
-NIE BĘDZIESZ DECYDOWAĆ Z KIM MAM SIĘ SPOTYKAĆ, A Z KIM NIE! ROBERT DLA MNIE JUŻ NIE ISTNIEJE! MOŻE DAŁBYŚ SOBIE JUŻ SPOKÓJ?!
-Co tu się dzieje?-zapytał Wenger podchodząc do naszej dwójki-zaczynamy trening!
-Ja właśnie dostałam okres-stwierdziłam spokojnie i odwróciłam się w stronę Mario, który podszedł do nas, słyszą moje krzyki.
-Wszystko w porządku?-zapytał i obją mnie w pasie. Przywitał się z oszołomionym trenerem i machnął w stronę chłopaków.

-Taa-mruknęłam.
-Gotowi na sobotni mecz?-zwrócił się do piłkarzy, którzy zmierzyli go nieprzyjemnymi spojrzeniami.
-Idziemy-rzuciłam i złapałam go za rękę.


************************************************************************

-Idę się spotkać z Karoliną-powiedział Wojtek wchodząc do sypialni i zapinając koszulę.
  Zero reakcji z mojej strony.
-Mogłabyś tu posprzątać-dodał, kopiąc stare opakowanie po pizzy.
  Leżałam na łóżku z słuchawkami na uszach i kiwałam głową w rytm muzyki.
-Wiesz, że powinnaś być teraz w szkole?-zapytał, ubierając marynarkę.
  Kiedy nie zareagowałam podszedł i bezostrzeżenia zdarł mi słuchawki z uszu.
-Nie dotykaj mnie!-warknęłam.
-Do szkoły!
-Sam sobie idź!
-ZAŁATWILIŚMY CI PRZENIESIENIE W POŁOWIE ROKU SZKOLNEGO TU DO LICEUM, A TY TO OLEWASZ?
-NIE BĘDĘ TAM CHODZIĆ!
-NIBY DLACZEGO?-krzyknął-W DUPIE CI SIĘ POPRZEWRACAŁO!
-Wal się, Wojtek-powiedziałam i znowu założyłam słuchawki.
  Szczęsny nic nie powiedzial, tylko wyciągnąl telefon. Przyglądałam się jak wybiera numer i czeka na połączenie.
-Mam problem z księżniczką-rzucił na przywitanie do słuchawki.
  Usiadłam na łóżku, ściągając słuchawki i przyglądałam się ze strachem, jak kiwa głową i z wredym uśmiechem wyciąga w moją stronę telefon.
-No, jak masz się buntować, to proszę-powiedział.
  Wyrwałam komórkę z jego dłoni.
-Chyba nie myślisz, że to jeszcze na mnie działa?-zapytałam z kpiącym uśmieszkiem, modląc się, żeby głos mi się nie załamał.

-Myślę, że działa i to bardziej niż ci się wydaje...

********************************************************************

-Tak, słucham?-powiedziałam przyciskając komórkę Szczęsnego do ucha.
-Magda...
   ROBERT. I co z tego? Przecież ty już nic do niego nie czujesz...
-O co chodzi?-zapytałam ostro.
   Masz nowego chłopaka. Do Robera nic nie czujesz....
-Dlaczego nie chodzisz do szkoły?-zapytał. Głos uwiązł mi w gardle.
  Nie chodziłaś do szkoły, bo chiałaś, żeby Wojtek zadzwonił do...
-Bo...-machnęłam ręką w powietrzu szukając natchnienia.
-Magda, nie niszcz sobie kariery-powiedział Lewy.
-Wszystko u ciebie w porządku?-zapytałam mimo woli. Słyszałam, że był smutny i przygaszony.
-Mam takie małe ee...problemy...Nieważne... A u ciebie?
-Mam chlopaka-powiedziałam, nagle zdając sobie sprawę jaką  Balotelli jest pomyłką.
  Po tamtej stronie na chwilę zapanowała cisza.
-Och, to miło-powiedzial w końcu.
-ON JEST CZARNY-krzyknął głośno Wojtek.
-Zamknij się-syknęłam.
-Magda, muszę kończyć... Ogarnij szkołę i bądź miła dla Wojtka. Cześć.
  Nawet nie zdąrzyłam odpowiedzieć.
  Wojtek weszeł do pokoju i przyglądał mi się w milczeniu.
-Nie będę płakać-powiedziałam i zaczęłam zgarniać książki do torby-zaweź mnie do szkoły...
-Grzeczna dziewczynka-mruknął kiedy koło niego przechodziłam i poczochrał mi włosy.
-Weź... moje włosy...
  Parsknął śmiechem.


***************************************************************

  Po jednym z treningów podszedł do mnie asystent trenera.
-Wnger chcę z tobą rozmawiać-powiedział-chodź...
  Ruszyłam za nim.
-Nie wiesz czego chce?-zapytałam kiedy mijaliśmy worki z piłkami.
-Pewnie chodzi o twój kontrakt-opwiedział i odwrócił się do mnie z uśmiechem-Philip.
-Magda-podałam mu rękę.
  Stanęliśmy przed drzwiami.
-Powodzenia-szepną Philip i otworzył je przede mną.
  Biuro Wngera było dość duże. Na ścianach wisiały zdjęcia i dyplomy. Przeszłam po miękkim dywanie i stanęłam przed dębowym biurkiem, przy którym, na ciemnym fotelu, siedział mój trener.
-Chciał pan mnie widzieć-powiedziałam.
-Usiądź-wskazał drewniane krzesło obok mnie.
  Kiedy zajęłam miejsce, Wenger pochylił się do przodu.
-Wiesz, że 1 lipca rozpoczyna się okienko transwerowe?
-Wiem-odpowiedziałam. Rozmawialm o tym z Wojteki ma samym początku.
-Póki co, formalnie nie pownno cie tu być..-założył ręce-ale Kloppowi bardzo zależało, żebyś wyjechała z Niemiec... Dlaczego?-zapytał, przyglądając mi się ostro.
   Nie odwróciłam wzroku.

-Powody osobiste-rzekłam.
-Powody osobiste, tak? -wstał i odwrócił się do mnie tyłem, patrząc w okno-czy zdajesz sobie sprawę, ile sprawiasz kłopotów?
  Milczałam, a Wnger mówił dalej.
-Prawnie należysz do BVB i zmieni się do dopiero za miesiąc... Słyszalem już opinie na temat Koronierów... przez ciebie, nazywają nas panienkami!

-Skoro dla pana liczy się co ludzie mówią, a nie jaki poziom prezentujemy w grze...-zaczęłam z wściekłością.
-Milcz!-gwałtownie odwróicł się do mnie.
-Chce mnie pan na mnie krzyczeć to proszę, ale nie życzę sobie, żeby pan mnie obrażał. Od samego początku widziałam, że nie pasuje panu moja obiecność tutaj, ale już za miesiąc prawnie będę należeć do klubu i będę tworzyć filar pana drużyny. Z Niemiec wyjechałam przez Lewnadowskiego, miałam z nim mały konflikt intersów.. prywatny konflikt... Wolałabym nie rozdrapywać tej rany, a co do pana obaw o drużynę to wdaje mi się już już po pierwszym meczu pokażemy, że nazywanie nas panienkami jest nie słuszne-powiedziałam. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że stoję. Po raz pierwszy od przyjazdu powiedziałam tak dużo po angielsu bez zająknięcia się.
  Trenera zdziwiła lekko moja postawa, lecz szybko się opanował i powiedział:

-Dziękuję za takie zapewnienie-po czym usiadł w fotelu i zacząl przeglądać swoje notkatki a ja zrozumiałam, że to koniec spotkania.

***********************************************************************

-Cześć Mario, musimy pogadać... Chodzi o nas.. Eee.. Odzwnoń jak będziesz mieć chwilkę...
  Rozłączyłam się, założyłam ciemne okulary i ruszyłam w stronę samochodu, w którym już czekał Wojtek.

-Z kim rozmawiałś?-zapytał kiedy usiadłam obok niego.
-Zostawiłam komuś wiadomość..
-Komu?-dopytywał się.
  Spojrzałam na niego.
-Muszę coś zakończyć...-otwarłam okno i uśmiechnęłam się-ale jest przyjemnie, tak cieplutko...-wystawiłam twarz do słońca.
-Jest czerwiec-powiedział kręcąc głową.
-Dobra, zamknij się...


********************************************************************

Dzwonek do drzwi.
-Wojtek...
-Magda!
-To twój dom!
-Teraz twoja kolej!
   Przeszłam długość korytarza i stanęłam przed drzwiami. Spojrzalam w lustro wiszące na ścianie i otworzyłam drzwi.

-Cześć-powiedział Balotelli stając na progu. Podał mi bukiet czerwonych róż i pocałował  w policzek-chciałaś porozmawiać, więc jestem.

-Kto tam?!-zawołał z drugiego pokoju Wojtek.
-Do mnie!-odkrzyknęłam i wypchnęłam Mario na korytarz, zamykając za nami drzwi.
 Oddałam mu kwiatki.
-Magda?
-Lubię cię, ale to zaszło za daleko-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-To koniec?-zapytał, a ja wyczułam, że jest zły.
-Definitywny. Dziękuję, fajnie było-otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania.
-JESTEŚ SUKĄ, ZOBACZYSZ JESZCZE MI ZA TO ZAPŁACISZ-krzyknął.

  Za mną w drzwiach pojawił się Szczęsny.
-Masz jakiś problem?-zapytał zły.
-Nie twój interes-odpowiedział Baloteli schodząc kilka stopni w dół.
-No to spierdalaj-rzucił Wojtek i zamknął drzwi.
  Spojrzałam na Szczęsnego, opierając się o drzwi.
-Zerwaliście?
-Nie pytaj...
-Zrobię ci dzisiaj naleśniki i zabiorę na plac zabaw jak chcesz-powiedział biorąc mnie za rękę i prowadząc do kuchi.


-Na prawdę?-zapytałam zaskoczona.
-Kupię ci 16 sukienek i buty jakie tylko sobie wybierzesz. Najważniejsze, że zrwałąś z tym idiotą.


*********************************************************************

-Kto to był?-zapytałam Karolinę kiedy podeszła do mnie.
-Kto?
-Ten facet co cię podwiózł!-powiedziałam patrząc za odjeżdżającym samochodem.


  Karolina powiedziała coś nie wyraźnie, szukając drobnych w kieszeni.
-Słucham? Nie mrucz tylko powiedz...
-Flo Rida...
  Podeszła do małego okienka lodziarni. Ja stałam w miejscu patrząc w stronę gdzie zniknął samochód.
-Spotykasz się z tym raperem?!-zapytałam kiedy podeszła z dużym śmietankowym lodem.

-Nie spotykam się... Był na treningu i zaoferwał mi podwózkę...-tłumaczyła się Karolina.
-Umawiasz się z Flo Ridą?
-Nie.
-Chodzisz z nim?
-Nie!
-Firtujesz?
-Nie.
-Zapraszasz na treningi?
-Sam przyszedł, ja nikogo nie zapraszałam-powiedziała Karolina i pociągnęła mnie w stronę parku-podobno to ty ostatnio się z kimś spotykałaś.

-Zerwałam z nim.
-Dobra, nieważne...-powiedziała Karolina i wybuchłyśmy śmiechem.


****************************************************************



  Skąd mogłam wiedzieć, że ktoś mnie obserwuje? Pożegnałam się z Karoliną i sama szłam ciemną ulicą. Był piątek i słyszałam śmiechy z pobliskiego baru.

  W pewnym momencie poczułam się nieswojo. Intuicja. Odwróciam się i zobaczyłam trzech mężczyzn idących w pewnej odległości odemnie.
  Ok. Spokojnie.
  Przyspieszyłam, oni też. Zaczęłam biec, szybko się obróciłam i zobaczyłam, że mnie gonią.
  Zadzwonie do Wojtka. Wyciągnęłam telefon, przez przypadek wysmyknął mi się z ręki i rozbił o alsfalt.
-Kurwa!-zatrzymałam się.
  Mężczyźni dobiegli do mnie i otoczyli mnie kółkiem.
-Zabawimy się?-zapytał jeden.
-Nie doykaj mnie-warknęłam, kiedy złapał mnie za nadgarsek.
-Boisz się, kotku?-zapytał drugi łapiąc mnie za talię.
  Wyrwałam się jego  uścisku i próbowałam uciec. Panów tylko to rozbawiło.
-Ej, zostawcie ją!-krzyknął ktoś za nami.
-Zwijamy się-rzucił jeden z mężczyzn-pozdrowienia od Mario-dodał i z całej siły wygiął moją rękę, po czym pchnął mnie na mokry asfalt.
-Nic ci nie jest?-zapytał nieznajomy, który mnie uratował.
-Wszystko ok...-powiedziałam, siadając i rozmasowując ramię. Było mi wstyd.
-Magda, czy oni coś ci zrobili...?-podniosłam wzrok na dźwięk swojego imienia.
  Pochylał się nademną przystojny mężczyzna.
-Philip?-zapytałm, przypominając sobie asystenta mojego trenera.
-Tak-uśmiechnął się-chodź... odprowadzę cię do domu...

*****************************************************************

-Miałaś szczęście... Jeżeli napadli by cię jutro, nie pomógł bym ci-powiedział kiedy stanęliśmy pod blokiem Wojtka.
-Dlaczego?-zapytałam, odwracając się do niego.
-Jutro wyjeżdżam do Hiszpani.. Będę się tam szkolił na trenera.
-Wow... wrócisz tu jeszcze?
-Kiedyś tak...
   Pożegnaliśmy się i podeszłam do drzwi. Kiedy się odwróciłam, szedł chodnikiem, w stronę, z której przyszliśmy.
-Philip!-krzyknęłam.
  Natychmiast się odwrócił.
-Dzięki za... za wszystko!

-Nie ma sprawy-machnął mi ręką i odszedł.

*******************************************************************

  Weszłam do mieszkania i odwiesiłam kluczyki na wieszak obok kluczy Wojtak. Był w mieszkaniu.
-Magda kupiłem takie paluszki włoskie, niby to dobre, ale takie dziwne...
  Otworzyłam drzwi łazienki i zamknęłam je za sobą na klucz.
-Magda?-Wojtek był już pod drzwiami-wszystko ok?
-Taak-powiedziałąm i spojrzałam w lustro. Byłam brudna i mokra.
  Szybko ściągnęłam bluzkę i spódnicę. Ręka bolała mnie jak nigdy a na brzuchu, gdzie ściskał mnie jeden z facetów widać było czerwone pręgi. Było mi nie dobrze. Chciałm zadzwonić do doktora z Arsenalu. To był fajny gość. Wyjełam z torebki telefon, a dokładniej to co z niego zostało.
-Magda?
-CO?!
-Wszystko ok?-w głosie Wojtka wyczuwałam zaniepokojnie.
-Tak!
-Otwórz drzwi-nakazał.
-Nie, bo teraz ja jestem w łaznience.
-OTWIERAJ!
-Jestem pół nago-powiedziałam podchodząc do drzwi i przekręcając kluczyk.
-Przeżyje...-mruknął wchodząc-Jezu... Co ci się stało?
-Nic...
-Dzwonię po doktora-rzucił i wyszedł  z łazienki.

************************************************************

-To są tylko stłuczenia, ale dość mocne...-słyszałam głos lekarza przez drzwi. Leżałam na łóżku i czekałam, aż Wojtek odprowadzi go do drzwi- nie wydaje mi się, żeby się sama wywróciła-dodał ciszej, tak że ledwo usłyszałam go przez przymknięte drzwi-niech leży, a stłuczenia obkładać proszę zimnymi okładami.
  Wojtek podziękował mu i wrócił do sypialni.
-Kto ci to zrobił?-zapytał delikatnie stojąc w drzwiach z rękami w kieszeniach.
-Przewróciłam się i upadłam na tą rękę-powtórzyłam po raz setny.


  Szczęsny westchnął.
-Magda...-podszedł bliżej i usiadł na kraju łóżka-co się stało?

  Po chwili milczenia opowiedziałam mu o 3 mężczyznach i o Philipie.
-Czy oni...-zaczął Wojtek. Był trochę zdenerwowany-czy oni...eee...
-O co chcesz zapytać?
-Zrobili ci coś?-spojrzał mi w oczy, domyślając się, że chodzi mu o coś więcej. Przypomniałam sobie słowa jednego z nich. "Zabawimy się?".
-Nie-odpowiedziałam spokojnie-do niczego nie doszło.
  Westchnął z ulgą i wyszedł z pokoju.
-Wojtek-przywołałam go.
  Wsunął głowę do sypialni.
-Nie mów mu. Ma swoje problemy.
  Szczęsny spojrzał na telefon, który trzymał w ręku i spowrotem schował go do kieszeni.

****************************************************************

-Mam zaproszenia!-krzyknąl Giroud wchodząc do szatni.
-Zaproszenia na co?-zapytałam przyglądając się jak wszyscy rzucają się do porzodu.
-Na bankiet charytatywny-powiedział Podolski stojąc w tyle tak jak ja-idziesz, płacą ci, robią zdjęcie, jesz za darmo. Później stajesz się ikoną charytatywności...-westchnął.
-Idziesz?-zapytałm go.
-Jasne-uśmiechnął się, wyrywając ostanie zaproszenie z rąk przechodzącego Giroud.

-A ja?-zwróciłam się w stronę Wojtka.
-Mam tu twóje zaproszenie-pomachał mi przed nosem niebiesko szarymi bilecikami.
-Ktoś jeszcze z nami idzie?-zapytałam, widząc, że ma 3 zaproszenia.
-Mam zamair zaprosić Karolinę-rzucił cicho i zmroził mnie spojrzeniem.
-Fajnie-powiedziałam tylko i zaczęłam ściagać bluzkę. Skrzywiłam się, starając się nie nadwyrężać ręki.

-Może nie powinnaś..?-zaczął Wojtek.
-Daj spokój. Przecież dam radę...
  Jak zwykle, prawda?
-Ruszcie się-rzucił nowy asystent trenera.
-Może powinnaś się z nim poznać-powiedział Wojtek-a jak następnym razem trzeba będzie cię ratować?
-Zamknij się, Szczęsny...

********************************************************************



 - Ładnie tu-powiedziałam wchodząc do ogromnej sali balowej. Stary dworek w którym zaplanowany został bankiet była już prawie pełna pięknymi parami.
-Wojtek, idę się przywitać z...-zaczęła Sandra. Karolina była już z kimś umówiona i nie mogła przyjść, więc Wojtek wybrał ją.

-Dobra, idź-mruknął rozdrażniony.
-Jak byś mi tak powiedział, po zaproszeniu mnie na bankiet, to dałabym ci w mordę-powiedziałam, patrząc jak Sandra znika w tłumie eleganckich gości.
-Ty tak, ale jej to nie przeszkadza... Chodź znajdziemy sobie coś do picia...

-Kali głodny-powiedziałam ze śmiechem
-Jesteś pojebana-rzucił z uśmiechem i zaczął przedzierać się przez tłum gości.

************************************************************


-Karolina?-zapytałam.

-Oo Magda-moja przyjaciółka była zaskoczona. Stała przy stole pełnym kieliszków szampana.
-Cześć-Wojtek zbliżył się do niej i delikatnie musnął jej policzek.
-Hej-powiedział męzczyzna stojący wcześniej z Karoliną i złapał ją za rękę, przyciągając do siebie.
  Chrząknęłam.
-To jest moja przyjaciółka Magda, to Wojtek, a to...?-zaczęła Karolina wskazując kolejno na mnie i Szczęsnego.
-Sandra-powiedziała w strone zaskoczonej Karoliny, podchodząc do nas-patnerka Wojtka.

  Wtuliła się w jego ramie.
-Flo Rida-przedsawił się murzyn i zwrócił się do Karoliny-może znajdziemy sobie jakieś lepsze towarzystwo?
  Spojrzałam w oczy przyjaciółki.
-No chodź-ponaglał ją raper.
-Mówiłaś, ze nie jesteście razem-powiedziałam po polsku z oburzeniem.

-Tak jakoś wyszło. Miłej zabawy-zwróciła się chłodno do Sandry i Wojtka, który wyglądał jakby dostał w twarz.
-A tak, na pewno będzie-odpopwiedziała jej Sandra z uśmiechem.
-LOL-rzuciłam i przechyliłam swój kilepiszek szampana-to będzie nie zapomniana impreza...

******************************************************************

-Nie no serio, nie spodziewałam się, że przyjdziesz z tym...-urwałam szukając odpowiedniego słowa.

-Magda, to nie takie proste-mówiła Karolina idąc obok z rakietą na ramieniu. Zaprosiła mnie na jednej ze swoich meczy.

-Okłamałaś mnie, proste-rzuciłam, wchodząc przez szklane drzwi.
-Cześć-rzuciła jakaś nastolatka, podając Karolinie wodę.
-Dzięki-wzięła butelkę i zwróciła i się do mnie-on tak nagle mi to zaproponował, nie wiedziałam co zrobić, podszedł mnie... no wiesz...
  Nie wiedziałam.
-Dobra, nie ważne-powiedziała kręcąc głową na widok mojej miny.
-Rozgrzej się dobrze-powiedział Tomek, kiedy weszłyśmy na kort-o cześć-dodał bez entuzjazmu na mój widok.

-Spokojnie, dzisaj nie rozpijam, tylko wspieram.
-Cieszę się-powiedział z uśmiechem-możesz usiąść przy Flo Ridzie.
-On tu jest?-zapytałam zaskoczona.
-Niestety...-widać było, że Tomek też nie jest tym zachwycony.
  Usiadłam na trybunach.
-Chyba nie myślisz, że ona tu zosatnie-odezwał się w moją stronę raper.
  Po co do mnie mówisz?!
-Niby dlaczego?
-Pojedzie ze mną do Ameryki, tam jej będzie lepiej-powiedział, wygodniej rozsiadając się na krzesełku i poprawiając złoty łańcuch na szyi, który odbijał promienie słońca.
-Fajnie to sobie zaplanowałeś... tylko czy ona o tym wie?-zapytałam patrząc jak Karolina wygrywa, zachęcana okrzykami Tomka.

-Wie.
-A zgodziła się na to?-zapytałam kpiąco.
  Znając Karolinę, bardzo łatwo przewidziałam,że odmówiła. Nie poszłaby na łatwiejszy tor.
-Jeszcze nie-rzucił i wyczułam, ze jesy zły-ale to kwestia czasu.
-Chyba całej wieczności, kochanie-mruknęłam, wstając i ruszając w stronę Karoliny, która miała przerwę.
-Świetnie ci idzie-rzuciłam.
   Zobaczyłam, że Flo Rida idzie za mną.
-Ej, Karolina to prawda, że wybierasz się do Ameryki?-zapytałam siadając obok niej.
-Tak-odpowiedział Flo Rida stając obok nas.
-Nie ciebie pytałam-warknęłam w jego stronę.
-Pierdol się, sieroto-odpowiedział. Karolina plunęła wodą i wstała.
-Sam się pierdol, nie będziesz mi tu kurwa obrażać  przyjaciół. NIE BĘDZIESZ, KURWA DECYDOWAŁ CO BĘDĘ ROBIĆ. JA NIE JESTEM TWOJĄ PIERDOLONĄ ZABAWKĄ, KURWA NIE RZĄDZISZ MNĄ CZARNUCHU!!-kiedy ostatnim razem Karolina tak klnęła, była pijana. Teraz całkowicie na trzeźwo w czasie meczu, na którym były media, obraziła rapera. Kamera była skierowana na nas i na telebimie było dokładni widać,  jak bardzo jest wśiekła.
-Wypierdalaj-powiedziała do oniemiałego Flo Ridy, który kiwną na swojego kolesia i razem z nim wyszedł w stronę wyjścia.


**********************************************************************
-NIE BĘDZIESZ, KURWA DECYDOWAŁ CO BĘDĘ ROBIĆ. JA NIE JESTEM TWOJĄ PIERDOLONĄ ZABAWKĄ, KURWA NIE RZĄDZISZ MNĄ CZARNUCHU!!
  Replay.
-NIE BĘDZIESZ, KURWA DECYDOWAŁ CO BĘDĘ ROBIĆ. JA NIE JESTEM TWOJĄ PIERDOLONĄ ZABAWKĄ, KURWA NIE RZĄDZISZ MNĄ CZARNUCHU!!
-Magda, przestań puszczać to w kółko-powiedziała Karolina wchodząc do pokoju.
-NIE BĘDZIESZ, KURWA DECYDOWAŁ CO BĘDĘ ROBIĆ. JA NIE JESTEM TWOJĄ PIERDOLONĄ ZABAWKĄ, KURWA NIE RZĄDZISZ MNĄ CZARNUCHU!!
-Jeszcze raz to puścisz, a rozjebę ci laptop...
-NIE BĘDZIESZ, KURWA DECYDOWAŁ CO BĘDĘ ROBIĆ. JA NIE JESTEM TWOJĄ PIERDOLONĄ ZABAWKĄ, KURWA NIE RZĄDZISZ MNĄ CZARNUCHU!!
-Nienawidzę cię...
-NIE BĘDZIESZ, KURWA DECYDOWAŁ CO BĘDĘ ROBIĆ. JA NIE JESTEM TWOJĄ PIERDOLONĄ ZABAWKĄ, KURWA NIE RZĄDZISZ MNĄ CZARNUCHU!!
-Idę do domu..
-NIE BĘDZIESZ, KURWA DECYDOWAŁ CO BĘDĘ ROBIĆ. JA NIE JESTEM TWOJĄ PIERDOLONĄ ZABAWKĄ, KURWA NIE RZĄDZISZ MNĄ CZARNUCHU!!
-Ej, Karolina, to ma już ponad 30 tysięcy wyświetleń na youtube-rzuciłam, kiedy ubierała buty.
-Wyłącz to-nakazała.
-Nie, a wiedz dlaczego?-zapytałam z uśmiechem.
  Spojrzała na mnie.

-Bo...NIE BĘDZIESZ, KURWA DECYDOWAŁ CO BĘDĘ ROBIĆ. JA NIE JESTEM TWOJĄ PIERDOLONĄ ZABAWKĄ, KURWA NIE RZĄDZISZ MNĄ CZARNUCHU!!-właczyłam po raz kolejny, śmiejąc się jak debil.


***********************************************************

-Słuchaj-rzuciłam do słuchawki-przyjedź dzisiaj do hotoleu.. prześle ci adres.. będziemy tam mieli spotkanie, wiesz omówienie planu gry i takie tam, bo lecimy w sobotę do Manchesteru na mecz i ten...
  Zaczęłam wpychać ubrania do torby.
-A po co ja?-zapytała Karolina. Słychać było, że jest zmęczona.
-Bo będzie mi się samej nudziło, a w hotelu jest wszystko na koszt klubu, skoro nie chcesz pysznych naleśników, podobno najlepszych w całym Londynie, to nie... zapytam Sandrę...
-Dobra, daj mi ten adres-powiedziała, a ja z uśmiechem przesłałam go jej.


*************************************************************


  Biegłam kotelowym korytarzem.
-Cześć, Magda-rzuciła zaskoczona Karolina wpadając na mnie przy wysiadaniu z windy.
-JESTEM SPÓŹNIONA-krzyknęłam panicznie i rzuciłam się na zamykając się drzwi.
-A co ze mną?-zapytała, zatrzymując zamykające się za mną drzwi.
-Jezu, Karolina... tam jest mój apartament, korzyastaj ze wszystkiego-powiedziałam podając jej klucz-powinnam już od 5 minut siedzieć na konfernecji, ale nie mogłam zdecydować się co ubrać...

 -Jesteś idiotką-powiedziała Karolina i puściła drzwi z uśmiechem.

************************************************************

  Karolina przeszła wzduż długiego korytarza z kluczami do apartamentu.
-Fajnie, szkoda, że mi nie powiedziałaś gdzie jest twój pokój-mruknęła, spoglądając na klucz.
  Włożyła go do pierwszych lepszych drzwi i weszła. Na podłodze stała niebieska torba, a męska kurtka wisiała na wieszaku.
-Ups..-szybko zatrzasnęła za sobą drzwi.
  Spróbowała znowu. Weszła do dużego przedpokoju, czując się jak złodziej i zobaczyła płaszczyk Magdy wieszący na jednym z foteli.

-Trafiłam-mruknęła i zaczęłą obchodzić pokój.
  Kiedy się znudziła, włączyła telewizor. Akurat rozpoczynał się jej ulubiny film "Śniadanie u Tiffaniego". Ułożyła się wygodnie na łóżku. Zamówiła do pokoju kilka dań i wyłączyła swój telefon.

  Po aferze z Flo Ridą, dużo osób chciało z nią przeprowadzać wywiady. Oskarżano ją o rasizm.
Magda miała oczywiście polewkę. Najdziwniejsze było zachowanie Tomka. Nie okrzyczał jej, tylko wpomniał coś, że każdy musi przeżyć swoją pierwszą wpadkę i był cały czas uśmiechnięty.
 
  Zbliżała się północ, a Magdy dalej nie było widać. Karolina ziewnęła i przeciągnęła się. Chciało jej się spać. Cała ta afera wokół jej osoby i stres związany z przyszłym meczem dużo ją kosztowały. Tomek bał się, że Karolina zapłaci za to zdrowiem.
  Wzięła białą kartktę i długopis i napisała krótką wiadomość. "SZUJO, USNĘŁAM. ZOSTAŁO TROCHĘ PIZZY.KAROLINA" położyła ją w salonie na stole i wróciła do sypialni.
-Uwielbiam hotelowe łóżka-mruknęła i zapadla się w miękkiej pościeli. Chwilę później już spała.

*************************************************************

-Ale nudy-mruknęłam kiedy wracaliśmy do swoich pokoi.
-Ej, Magda-Wojtek zatrzymał się przed moim pokojem-zostawiłem u ciebie bagaż i kórtkę.
  Drzwi do mojego apartamentu były otwarte.
-Pewnie Karolina dobrze ich nie zamknęła-rzuciłam w stronę zaskoczonego Wojtka-masz-podałam mu niebieską walizkę i skórzaną kórtkę  wieszącą na wieszaku przy drzwiach.
-Dzięki-mruknął-zostawiłaś u muie w pokoju swój płaszcz...
-Spoko i tak jest do prania-machnęłam ręką, powoli zamykając drzwi.
-To oddam ze swoimi rzeczami-rzucił oddchodząc do swojego pokoju.

******************************************************************


-Karolina?-zawołałam. Mój apartament był pusty.

Przejrzałam wszystkie pomieszczenia i wyczerpana położyłam się spać. Pewnie musiała iść-pomyślałam i natychmiast zasnęłam.

*******************************************************************


  Wojtek wszedł do swojego apartamentu i zobaczył ją.
  Leżała na jego łóżku i wyglądała jak Śpiąca Królewna. Na chwile to fajnie znaleźdź taką Królewnę, ale jemu chciało się spać. Znalazł kawałek pizzy w opakowaniu koło łóżka.
  Delikatnie przesunął śpiącą Karolinę i połóżył się na swojej połóce. Kiedy opadł na poduszkę, Karolina poruszyła się we śnie i oparła głowę o jego klatę. Uśmiechnął się i obją ją ramieniem. Po kilku minutch jego oddech wyrównał się.

**************************************************************

-WOJTEK, WYTŁUMACZ MI TO-Karolina i Szczęsny natychmiast się ocknęli. Nad łóżkiem stała Sandra.
  Spojrzał na Karolinę, która zdziwiona leżała w jego objęciach.
-To moja wina-powiedziała zaspanym głosem.

-Możemy o tym później porozmawiać?-zapytał zły Wojtek.
-Dobrze, zadzwoń do mnie-rzuciła wychodząc z pokoju, tupiąc głośno obcasami na marmurowej podłodze.
  Karolina po chwili zdała sobie sprawę, że obejmuje Wojtka. Szybko wstała i rozejrzała się dookoła. Szczęsny przekręcił się na plecy i spoglądał na nią w promieniach słońca, które sączyły się przez ciemne kotary w oknach.
-Pomyliłam pokoje-wymamrotała-przepraszam...
-Wiem, ale byłem zmęczony i nie chciałem cię budzić...
-To dziwne-Karolina spojrzała w stronę, w którą odeszła Sandra-ja bym cię rzuciła, widząc w łóżku z inną kobietą, a nie...-urwała-chociaż oczywiście do niczego nie doszło-dodała szybko, patrząc mu w oczy.
-Nie doszło-zapewnił ją z uśmiechem.
-Nie chcę niczego ci narzucać, ale nie uwarzasz, że to dziwne, że zaczeka, aż do niej zadzwonisz i ją przeprościsz, zamiast zerwać?-zapytała delitakatnie Karolina.
-Masz racje-powiedział Wojtek, nagle zdając sobie sprawę jak Sandra zbagatelizowała to, że leżał w łóżku z inną kobietą.
  Wyciągnął telefon.
-Co robisz?-zapytała Karolina.
-Dzwonię...-powiedział tajemniczo-cześć, Sandra, sorry, ale to koniec-powiedział do słuchawki.
  Wysłuchał odpowiedzi i rozłączył się.

-Już-rzucił opadając na poduszki.
-Co:już?-zapytala zdruzgotana Karolina-tak załatwiasz sprawy z kobietami? Jesteś dupiem-zaczęła ubierać buty.
-Ej, zerwałem z nią...
-W chamski sposób-wstała i ruszyła w stronę drzwi.
-Czyli nie dasz się zaprościć na śniadanie?-krzyknął za nią.
  Odwróciła się i zmroziła go spojrzeniem, po czym wyszła trzaskając drzwiami.


******************************************************************


-To właśnie tak wyglądało-zakończył Wojtek krojąc ogórka na kanapki.
  Siedzieliśmy w jego mieszkaniu i robiiliśmy kolację.
-Dlatego jak się z nią minęłam na korytarzu to była taka zła-mruknęłam, mieszając kawę.


-Ale co ja takiego zrobiłem? Powiedziała, żebym zerwał z Sandrą, to zerwałem...-Wojtek był rozgoryczony.
-Chodzi o sposób w jaki to zrobiłeś-powiedziałam.
  Zabrzęczał telefon Wojtka. Rzucił się do produ.
-To Robert-powiedział z zawodem i odebrał-Co jest?

  Chwilę słuchał, a na jego twarzy malowało się zdziwienie.
-Stary...-mruknął tylko-no trzymaj się...

  Odłożył telefon na stół.
-Co tam nowego w wielkim świecie?-zapytałam kpiąco.

-Robert dowiedział się, że Anka kłamała. Wymyśliła ciąże tylko żeby go zatrzymać. Rozstali się...
  Szklana, którą trzymałam w dłoni, spadła z trzaskiem na podłogę i rozleciła się na 1000 malutkich części. Podobnie jak ja.


********************************************************************


12 komentarzy:

  1. Kocham Twój styl!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz tutaj wszystko pięknie ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaha mój najukochańszy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda ty z Balotellim?!?! hahaha świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A KAROLINA Z FLO RIDĄ :D

      Usuń
    2. No właśnie nie wiem jak ona mogła z tym "CZARNUCHEM" hahahaa nieładnie :D

      Usuń
    3. HAHAHHAHAHA :D JA TEŻ NIE WIEM :D

      Usuń
  5. aaawwwww jak ja kocham tego bloga!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń