-Ok-powiedział Wojtek przyglądając mi się uważnie.
-Muszę się ogarnąć...-dodałam, nadal stojąc w miejscu.
-I coś zjeść.
-Nie.
-Tak.
-Wojtek, nie.
-Zjesz śniadanie...-powiedział Szczęsny kładąc na stole tależ z kanapkami i delikatnie pchając mnie w stronę krzesła.
-...a później wyrzygasz...-dokończyłam pocichu.
**************************************************************
-Przecież to twoja przyjaciółka... chyba nie musisz się tak stroić?-zapytał Wojtek przyglądając się jak maluje oczy. Jeszcze raz ogarnął spojrzeniem mój strój.
-Zamknij się i podaj mi torebkę...
-Dzwoni twój telefon-powiedział, podchodząc do mnie. Zerknęłam na wyświetlacz: Lewy <3. Rozłączyłam się.
************************************************************
Bardzo się denerwowałam. Umówiłyśmy się w małej włoskiej knajpce. Wśrodku panował tłok, ale nasz stolik znajdwoał się pod ścianą w dość spokojnym miejscu. Jeszcze raz poprawiłam włosy i spojrzałam w stronę drzwi w których miała się pojawić.
Kelnerzy uwijali się wokół w białych koszulach, a zapach pizzy przypomniał mi o pustym żołądku.
Nagle drzwi się otorzyły i do środka weszła młoda dziewczyna. Kilku mężczyzn odwróciło głowy w jej stronę i z uśmiechem przyglądało się jak ogarnia salę spjrzeniem.
Karolina zmieniła się, ale na lepsze. Widać było, że jest wysportowana i zapóściła włosy. Była naturalną blondynką i zawsze się śmiałam, że jest mało intelignentna, co nie było prawdą.
Po raz kolejny rozejrzała się po pomieszczeniu trochę zmieszana i zagłubiona.
-Karolina!-powiedziałam głośno na co odwróciła się moją srtonę a jej skuienka załopotała.
Spojrzała na mnie zaskoczona i z uśmiechem ruszyła przez salę z gracją omijając stoliki.
-Ja pierdole-szepnęła przytulając mnie z uśmiechem-ale wyglądasz...
-Jak?-zapytałam.
-Nie wiem... jakoś tak świecisz...-wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Po prawie roku kiedy się nie widziałyśmy ty mi mówisz, że.... świecę?-zapytałam śmiejąc się głośno.
-Zamknij się, nienawidzę cię-powiedziała ze śmiechem.
-Co mogę paniom zaproponować?-zapytał młody brunet pojawiając się przy naszym stoliku z menu.
Karolina zagłębiła się w lekturze. Ja kokietyrnie nachiłam się w stronę kelnera i zapytałam:
-A ty kiedy będziesz wolny?-uśmiechnął się do mnie zmieszany. Karolina była juz czerwona ze śmiechu za swoją kartą.
Młody mężczyna podrapał się po głowie jeszcze bardziej mierzwiąc włosy.
-Daj... pan... wody...-wykrztusiła Karolina odrzucając kartę i kładąc się na stoliku.
-Właśnie zepsułaś mi firt idiotko-zaczęłam ze śmiechem.
-To był firt? Jesteż żałosna...
-Nienawidzę cię Karolina...
***************************************************************
-No dobra dlaczego tak naprawdę przyjechałaś?-zapytała Karolina. Szłyśmy ulicami Londynu.
-Mówiłam ci.. dostałam dobrą ofertę i postanowi...
-Zamknij się i mów prawdę-jej głos był surowy.
-Nie tutaj...
***********************************************************
Karlina zaprowadziła mnie w boczną uliczkę.
-Co ty zamierzasz zrobić?-zapytałam nie ufnie przypatrując się jak moja najlepsza przyjaciółka wspina się na kontener na śmieci i podciąga się na drabince pożarowej.
-No chodź!-ponagliła mnie.
Wdrapałyśmy się na dach płaskiego budnyku.
-Robi wrażenie, prawda?-zpaytała siadając przy jedym z kominów. Zamarłam z wrażniea. Wokół rozciągał się widok na panoramę Londynu. Światła i dźwięki miasta, które nigdy nie zasypia. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą wolności. Chłodny marocwy wiatr delikatnie poruszał moimi włosami.
-Mateusz pokazał mi to miejsce-powiedziała Karolina, wyjmując z torebki dwie butelki wina-siadaj i opowiadaj...
-Mateusz Masternak?-zapytałam z uśmiechem biorąc jedną z butelek- to ty opowiadaj!
-Najpierw ty...
************************************************************
Przed Karoliną nigdy nie miałam tajeminc. Było mi ciężko mówić o tym co zaszło pomiędzy mną a Robertem, ale zrobiła mi się lepiej kiedy Karolina stwierdziła, że to dupek i zaczęła mówić o sobie.
-Jak przyjechałam to na prawdę byłam sama... Mateusz usiadł ze mną na jednych zajęciach i tłumaczył mi zadania... To było miłe.. Zamkieszkałam w campusie. On dopiero zaczyna swoją karirę w boksie i jest ciężko ugrać trochę czasu dla mnie szczególnie że musimy liczyć się jeszcze z moimi treningami tenisa.. ale jakoś nam to szło... na jednej imprezie nas poniosło-Karolina spojrzała w gwiazdy ledwo widoczne na ciemnym niebie-nie porafiliśmy się opanować i jakoś tak poszło... -machnęła w powietrzu rękami-nieczego nie planowałam... pózniej obydwoje strwierdziliśmy, że lepij tylko się przyjaźnić a o tym "incydencie" woleliśmy zapomnieć.
-Żołwik-powiedziałąm i stuknęłam się z nią pięścią-zostałyśmy przeleciane...hahahahahahahaha...
-Za dużo wina-powiedziała patrząc na moją pustą butelkę i potrząsając swoją. Na dole zakręciło się kilka czrerwonychj kropel.
Siedziałyśmy na dachu do rana wspominając stare czasy i opowiadając zabawne histryjki, kótre przytafiły się nam po rozstaniu.
*********************************************************
Kiedy wróciłam do mieszkania Wojtka nie było. Poszłam do jego sypialni i położyłam się na jednynym łóżku w całym mieszkaniu.
-WOJTEEEEEEK!-obudziłam się natychmiast słysząc krzyk przy moim łóżku. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje, dopiero po chwili usłyszałam jak Szczęsny mówi uspoakajającym głoesem.
-Sandra... spokojnie...
Usiadłam na łóżku i przyjarzałam się dziewczynie która przerwała mój sen.
-Kto to jest?-zapytała zimno, splatając ręce na piersiach.
-Magda-powiedziałam nie przytomnie wyciągając rękę w jej stronę.
-Chwile tu pomieszka-powiedział Wojtek podchodząc do łóżka i obejmując dziewczynę ramieniem.
-Słucham?-zpaytała.
-Mnie też jest miło-powiedziałam i przewróciłam się na poduszki.
-Magda... to jest moja dziewczyna Sandra... Sandra, Magda, Magda, Sandra-powiedział Wojtek.
-Masz dziewczynę?-zapytałam na powrót siadając.
-No chyba widzisz-powiedziała zimno.
-Od jak dawna?-zapytałam a Wojtek zmieszał się trochę. Wiedział, że myślę o sytuacji w Niemczech kiedy się pocałowaliśmy.
-Jak chyba zjem dzisiaj u siebie-powiedziała Sandra i ominęła Wojtka, który zrobił do mnie głupią minę.
-Sandra zaczekaj-powiedział wychodząc za nią.
****************************************************************
Ponieważ Wojtek i Sandra kłócili się i po mieszkaniu latały różne przedmioty, wzięłam prysznic i wyszłam na spacer. Tyle sklepów, tyle klubów, tyle nowych ludzi... Karolina nie mogła się urwać ze szkoły i pokazać mi tego co sama już poznała.
Na rogu ulicy wpadłam w kogoś.
-Co jest do cholery?-krzyknęłam młoda brunetka. Spojrzałam na swój płaszcz, po któym spływały strugi czarnej kawy.
-FUCK... nowutki płaszczyk-marudziłam i starałam się jakoś zetrzeć ciemną plamę.
-Magda?
Podniosłam oczy i przyjarzałam się dziewczynie.
-Gabrysia?-nie kryłam zdumienia-co ty tutaj... eee.. robisz?-zpaytałam zmieszana.
-Pracuję nad nowym albumem..-powiedziała i widząc moją zmieszaną minę dodała-masz chwilkę? ?Poszłybyśmy na kawę czy coś... Wszytko bym ci opowiedziała...
-Ok, ale.. nie oblejesz mnie już?-zapytałam z uśmiechem.
-Obiecuję-powiedziała i ruszyłyśmy w stronę STARBUCKSA.
***********************************************************
Miałam mieszane uczucia patrzą w roześmianą twarz Gabryśki. Kiedy chodziłyśmy razem do szkoły nie lubiłyśmy się za bardzo. Ona wolalała się trzymać z modnymi osobami, a ja z Karoliną siedziałyśmy raczej w cieniu. Często mnie wkurzała, narzucając swoje zdanie klasie. Dopiero w 2 klasie gimnazjum trochę się zakumplowałyśmy. Dla mnie to było sztuczne, ale Karolina często siadała z nią na przerwach, a ja dosiadałam się chcą, nie chcąc. W ostatniej klasie było nawet spoko. Żartowałyśmy razem i pisałyśmy do siebie na fb.
Póżniej był wypadek.
Nie napisała. Nie odzywała się. Żadnego: Hej, jak się czujesz? Zabolało mnie to bo zostałam sama.
Kiedy wróciłam do szkoły okazało się, że bała się ze mną rozmawiać. Nie wiedziała jak się zachować i chociaż nasze stosunki nie były wrogie, zdecydowanie się ochłodziły. Wyglądało na to, że bała się mnie i mojego zachowania. Nie wiedziała na co może sobie pozwolić. Czułam tę rezerwę, ale było mi to obojętne.
**************************************************************
-W wakacje pojechałam nad morze z moim bratem i kuzynami. Wiesz mieliśmy zespół-uśmiechnęła się do mnie-ja jedyna dziewczyna w zespole...
-To tak jak ja-powiedziałam z uśmiechem i przypomniałam sobie ciepłe lato kiedy siedziałyśmy przy ognisku. Ja, Karolina. Gabrysia i druga Gabrysia. Przypomniałam sobie jak wszystko rozpadło się jak domek z kart. Z tej 3 tylko z Karoliną utrzymywałam kontakt i to dopiero od niedawna.
Gabrysia zaśmiała się.
-Kiedy byliśmy na plaży przyszedł mój brat z wiadomością, że jest przesłuchanie. Afromental szukał wokalisty-urwała na chwilę wyciągając komórkę z kieszeni-poszliśmy wszyscy zaśpiewałam najlepiej jak umiałam i chłopaki też dali czadu. Zaproponowano mi dołączenie do Afromentalu, ale nie chiałam zostawać mojego zespołu.... i... połączyliśmy siły! Teraz gram z chłopakami tu w Londynie, nagrywamy album, ale wiesz.. to, że połączyliśmy siły jest tajne-powiedziałą tearalnym szeptem.
Kiedy ugryzłam swoje ciastko, komórka Gabrysi zawibrowała.
-Tak? Spotkałam Magdę.. nie... nie wiem kiedy... ja ciebie też-powiedziała z uśmiechem rozłączają cię.
-Ja ciebie też?-zapytałam,ocierając usta-czyżby..?
-Mój chłopak Ian-powiedziała rumieniąc się delikatnie-to długa historia...
-To może opowiesz ją mi i Karolinie przy kolacji?-zapytałam z uśmiechem.
-Karolina jest w Londyie?-zapytała ze śmiechem-to chyba cała nasza klasa się tu zjechała. Co robi?
-Chodzi tu do liceum... i gra w tenisa... Mieszka w capusie-powiedziałam ze śmiechem.
Gabrysia dołączyła do mnie. Do był taki nasz żart. Campus. W te pamiętne wakacje Karolina wspomniała coś, że czytała o camusie... Ja i Gabrysia stwierdziłyśmy, że jest to "jebiście zabawne słowo". Spojrzałam w jej brązowe oczy i pomyślałam, że oto kolejna osoba, z którą urwałam kontakt tak nie fortunnie.
***************************************************************
Okazało się, że Gabrysia pamięta więcej żatrów. Nie tylko ten o capusie, ale też przypomniała jak śpiewałam na religi "koń Rafał, koń Rafał nanana", a wszyscy wybuchnęli śmiechem, bo nasz ktecheta tak miał na imię.
-A pamiętasz to?-zapytałam łapiąc się za brzuch ze śmiechu-jak poprosiłaś panią od bilogii, żeby się przesunęła a ona powiedziała, że chyba jesteś nie poważna? hahahahahahhaaha...
-Albo to...-Gabrysia ze śmiechu rozlała trochę kawy na stolik-...jak rozmawaiłaś z Karoliną a pani: Magda mogę mówić? Dziękuję! Hahahahhahahaha...
-Albo jak pani ze świetlicy przyszła na zastępstow na WDŻ... hahahahhahahaha i mówiła do nas ELITA IIIB...
Gabryśka nie wytzymała i śmiała się tak głośno, że ludzie siedzący przy innych stolikach przytarywali się nam z uśmiechami. Ja miałam w oczach łzy i ledwo wisiałam na krześle.
*************************************************************
-Co się dzieje z Gabrysiunią?-zapytałam kiedy szłyśmy w stronę jej studia. Był już wieczór i nie mogłam uwierzyć, że czas tak szybko mi zleciał.
-Zaraz po gimnazjum urwałam z nią kontakt. Poszła do liceum do większego miasta. Ty wyjechałaś, Karolina kilka miesiędzy za tobą, ja też postanowiłam to rzucić.
Stałyśmy przed wejściem do dużego szklanego budynku.
-Wejdź.. poznasz ekipę-powiedziała odwracając się do mnie z uśmiechem.
Spojrzałam przez szybę. Holl był pełen ludzi, którzy chodzili w rózne strony.
-Gabrysia...-powiedziałam, poważniejąc-przepraszam... nie chiałam, żeby nasza znajomość tak się wtedy skończyła...
Spojrzałam w jej oczy i zobaczyłam jej pełne zdumienia spojrzenie.
-Jeżeli ktoś tu zawinił-powiedziała-to ja... zostawiłam się, choć potrzebowałaś mojej pomocy..,.
Po chwili przytulałyśmy się jak siostry.
-Nie płacz idiotko-mruknęłam w jej szalik.
-Sama jesteś idiotką-odpowiedziała, a głos jej się załamał.
-Zadzownię i ustalimy spotkanie-powiedziałam i pomachałąm jej na pożegnanie. Kiedy weszła do budynku, zobaczyłam przystojnego mężczyznę, który wyszedł jej na spotkanie i przytulił na powitanie.
Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam przed siebie.
***********************************************************
W mieszkaniu było podejrzanie cicho i ciemno. Weszłam powoli i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Nie świeciłam światła i w pokojach panowł półmrok. Uważnie patrzyłam pod nogi, bojąc się, że potknę się o martwe ciało Wojtka.
-Gdzie byłaś?-usłyszałam z głębi mieszkania i aż podskoczyłam kiedy zaświecił światło w korytarzu.
-Musisz mnie trak straszyć?-zpytałam, ściągając płaszczyk i wrzucają go do łazienki.
-Magda... wczoraj wróciłaś późno i do tego pijana...
-Późno? 6 rano to późno?-zapytałam wlewając płyn do pukania do pralki.
-Jest już 23... a ty włóczysz się po obcym mieście, nie znając języka-zaczął podnościć głos-masz dopiero 17 lat i takie zachowanie...
-Mam 16 lat... W lutym były moje urodziny-poprwiłam go i wyszłam z łazienki, kierując się do kuchi.
-MAGDA MUSISZ PRZESTRZEGAĆ JAKIŚ ZASAD... ZGINIESZ GDZIEŚ I CO JA POWIEM ROBER...
-KOMU?-zapytałam ostro, biorąc sok do ręki-A CO JEGO TO OBCHODZI? I OD KIEDY? MA CHYBA WŁASNE PROBLEMY! JA NIE MAM RODZINY I JAK MI SIĘ COŚ STANIE TO MOJA SPRAWA.
-Magda...-powiedział Szczęsny spanikoway podchodząc z wyciągnietymi rękami.
-ZOSTAW MNIE! W DUPIE BYŁEŚ, GÓWNO WIDZIAŁEŚ... JEŻELI SIĘ DOWIEM, ŻE ROZMAWIASZ Z NIM NA MÓJ TEMAT TO POŻAŁUJESZ-krzyknęłam zatrzaskując lodówkę.
-Chodzi mi o to, że nie powinnaś tak późno wracać do domu...-Wojtek był zmęczony.
-Wstarczyło powiedzieć, o której mam być.
Weszłam spowrotem do łaznieki zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam się rękami o zlew i puściłam zimną wodę. Nie myśląc włóżyłam głowę pod ożeźwiający strumień. Słyszałam jak Wojtek puka do drzwi.
Wyłączyłam wodę i spojrzałam w lustro. Coś było w moich oczach... Dopiero teraz to zauważyłam... Przyjrzałam się sobie lepiej. To był smutek. Smutek po stracie kogoś ukochanego. Mimo łez, które nagle pojawiły się moich oczach, uśmiechnęłam się do siebie i pokazałam fucka.
-Pierdol się-mruknęłam odwracają się w stronę drzwi.
*************************************************************
-Wojtek, kiedy mogę zacząć grać?-zpaytałam, poprawiając się na łóżku i patrząc na niego wyczekująco.
-Właśniwie to...-Wojtek zawesił głos.
-To...?
-Nie będziesz grać w tym sezonie...
-Bo...?
-Przeszłaś do nas tak z dupy strony... Gdyby to było okienko transferowe...
-I mam czekać do lata?
-To tylko 4 miesiące przedcież bo okienko zaczyna się już 1. lipca...
-Ale mogę chodzić na treningi?-zapytałam z nadzieją.
-Nawet musisz, przecież ty w ogólnie nie znasz języka, trzeba cię podszkolić-mówił przeszukując sowją trobę.
-Co wasz trener na to?
-Na co?-zapytałą trochę nieprzytomnie Wojtek.
-No na to, że ja...
-Och... eeee, w sumie nie jest zachwycony. Nie widział jak grasz, a nie jest w stanie uwierzyć prezesowi na słowo. Będziesz musiała udowodnić na co cię stać...
-A chłopaki? Jak są nastawieni?-zapytałam poprawiając poduszkę pod głową.
-Chłopaki? Cieszą się...
-Niech zgadnę... mamy łaczone szatnie?
-Brawo siostro-powiedział i poprawił swój materac na ziemi.
-A co z Sandrą?
-Co ma być?-zapytał Szczęsny kładąc się na podłodze.
-Jesteście razem?
-Nawet szybko udało mi się ją udobruchać...
-Na tym łóżku?-zapytałam z obrzydzeniem, na co tylko wybuchnął śmiechem.
********************************************************
Postanowłam być trochę milsza dla Wojtka i przygotowałąm mu śniadanie.
-Dzisiaj zabiorę cię na trenig-powiedział z pełną buzią. Bita śmietana z naleśnika polała mu sie po brodzie.
-Jesteś świną-powiedziałąm ze śmiechem.
-Chrum, chrum.. daj jeszcze jednego...
*********************************************************
-Ta da da dam oto Emirates Stadium-powiedział obojętnie Wojtek pchają mnie chodnikiem.
-Wojtek to jest cudowne-powiedziałam patrząc w górę.
-Bierz swoja trobę i chodź już...
Weszliśmy bocznym wejściem. Korytarz był szeroki, na końcu widać było skrwek zielonej trawy. Po obu bokach korytarza rozciągały się drzwi.
-To schowek dla sprzątaczek, schowek z piłkami i takimi tam rzeczami... sztnie, a tam dalej po drugiej stronie biuro trenera...-mówił monotonym głosem ciągnąc mnie za sobą. Wszystko było zbudwoane na planie podobnym do stadionu w Dortmundzie, ale jednak jakoś tak nowe i inne.
-Przygotuj się-powiedział cicho Wojtek i pchnął drzwi do szatni.
W pomieszczeniu było cicho. Weszłam głębiej i zobaczyłam kilku piłakrzy, którzy nagle zamarli na swoich miejscach. Do tej pory widziałam ich tylko w telewizji.
-Chłopaki-powiedział głośno Wojtek do zdziwionego tłumu-to jest Magda.. Magda, to jest Arsenal.
-Cześć-powiedziałam z uśmiechem i podeszłam do Podolskiego, który stał najbliżej z koszulką w ręku.
Podałam mu rękę, a on odpowiedział uściskiem.Po chwili wszyscy witali mnie po angielsku, francuzku i polsku, a ja poczułam się jak w domu.
********************************************************
-Co tu się dzieje?-usłyszałam ostry głos. Odwróciła się w stronę drzwi, gdzie stał mój nowy trener.
W niczym nie przypomniał Kloppa. Był lekko przygarbiony,a włosy przypruszone siwizną opadały na czoło poorane zmarszczkami. Jego nieprzeniknione oczy ogarnęły szarnie spojrzeniem i zatrzymały się na mnie.
-Och.. Witam-powiedział chłodno, podchodząc. Podałam mu rękę. Jego uścisk był zadziwoiająco mocny-nie będziesz grać w pierwszej jedynastce, wiesz o tym?-zapytał ostro, świdrując mnie spojrzeniem. Wytrzymałam.
-Tak, wiem-odwiedziałam spokojnie. Lekko zdziwił się.
-Nie wiem czy się nadajesz do pierwszego składu, chciaż prezes jest pełen podziwu...-powiedział z lekką irytacją.
-Udowodnię panu, że się nadaję-powiedziałam twardo, a kiedy odwrócił się ściągnęłam podkoszulek. W szatni rozległy się gwizdy i kiedy trener znów na mnie spojrzał stałam już przebrana w czarny podkoszulek do ćwiczeń.
-Ubierzcie się ciepło-powiedział Wenger wychodząc-koniec marca w tym roku jest wyjątkowo chłodny...- i już go nie było.
-Sprawiasz, że na cudownej głowie Wnegera pojawia się więcej siwych włosów niż powinno-powiedział Giroud ze śmiechem podchodząc do mnie.
-Spodobałaś mu się-dodał Walcott.
-Ale nie tak jak nam-powiedział Oxlade-Chamberlain-mów mi Ox-dodał i uśmoiechnął się w moją stronę.
-Chodźcie chłopcy...-powiedziałąm prostując się-muszę wam udowodnić, że potrafię grać...
**********************************************************
Już po pierwszym treningu okazało się się nikt nie spodziewał się po mnie takiej formy. Dawałam sobie radę w kiwaniu i strzelaniu z dużych odległości. Miałam celne dośrodkowania i kiedy trener zasygnalizował koniec treningu zbiegłam z uśmechem, podskując przy boku Wojtka jak szczeniak.
-Podobało mi się-powiedziałam ze śmiechem otwerając moją szafkę i szukając spódniczki.
-Trening do dupy, to chociaż treningu trochę rorywki-powiedział Ox i chłopaki wybuchnęli śmiechem.
*********************************************************
Sandra nie pojawiła się już więcje w mieszkaniu Wojtka. To on wychodził na spotkania z nią. Siedziałam sama oglądając filmy. Czekałam na telefon od Karoliny, która miała mi powiedzieć kiedy ma mecz, tak żebyśmy ustaliły odpowiednią datę na spotkanie z Gabrysią.
W końcu moja komórka zabrzęczała.
-Joł czarnuchu-przywitałam ją.
-Juto może być?
-Jutro jest idealnie.
Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać strój.
**************************************************************
Na początku było trochę sztywno. Dopiero kiedy kelener przyniółś nam jedzienie trochę się rozkręciłysmy. Zaczęłyśmy żartować i wspominać dawne czasy.
Kiedy kelner znów po nas podszeł, usmiechnęłam się w jego stronę.
-Dostaniemy wódkę?-zapytałam przymilnie.
-Jest 21 lat?-zapytał przyglądając się nam nie ufnie.
Wyciągnęłam portfel. szybko go otworzyłam i zamknęłam.
-No to jak?-zapytała Karolina też uśmiechając się kokietryjnie.
Po chwili piłyśmy za swoje zdrowie.
************************************************************
-Gabrysia!-w drzwich pojawił się ten sam męczyżna którego widziałam poprzednio.
-Iaaan-powiedziała Gabrysia śmiejąc się i podchodząc do niego chwiejnym krokiem.
-Pan przyjechał po tą panią?-zapytał poważny policjant.
Troszkę nas poniosło. Ktoś wezwał policję i zabrano nas na komisariat. Sidziałyśmy teraz w hollu na plastikowych niewygodnych krzesłach.
-Co się stało?-zapytał Ian policjanta, który poprawił zapinkę od murduru i odpowiedział:
-Zostaliśmy wezani do knajpy gdzie trzy młode damy skakały po stolikach zakucając spokój innym osobom.
-My się tylko bawiłyśmy...-powiedziała Karolina z wyrzutem. Położyła się na dwóch plastikowych krzesełkach.
-Następnie wywróciły dwa stoliki, schowały się za nimi i rzucały w gości jedzeniem...
-To była wojna partyzancka...
-Wykorzystywałyśmy Ian'ku nierówności terenu, żeby...ochronoić się przed.. przed...-Gabrysia oparła się na ramieniu chłopaka i zaczęła się śmiać.
-Do tego, kiedy zakuliśmy je w kandanki jedna się popłakała...-mówił dalje policjant,a Karolina pociągnęła nosem.
-Nikt nie będzie mnie zakuwał!-powiedziała niewyraźnie.
-A następnie oszukano nas...-dodał policjant i rozpią guzik od koszuli. Nagle oblał się rumieńcem.
-Magda im powiedziała, że w lokalu została jeszcze jedna dziewczyna i oni pobielig żeby to sprawidzić...-zaczęła Gabrysia ze śmiechem po chwili leżala na podłodze obok Karoliny, która zwijała się w kłębek.
-Przeskoczyłam na przednie siedzenie-powiedziałam, opierając się na ramieniu policjanta- i pooojechałyśmy!
Po chwili usiadłam obok dziewczyn na podłodze i wyłam ze śmiechu razem z nimi.
-Są nie letnie i do tego pijane. Jak się okazało mają dopiero 18 lat!-krzyknął policjant poważniejąc.
-Poprawka-powiedziała Karolina ocierając łyz-16, ale niechiałyśmy, że pan się stresował...
-Nie jestem pijana-zaczęłam i próbowałam zrobić jaskółkę. Przewróciłam się na Kaarolinę, która jeszcze bardziej zaczeła się śmiać.
-Mogę ją zabrać?-zapytał Ian, a ja podniosłam się z podłogi podeszłam do niego potykając się o nogę Gabrysi rozciągniętej na ziemi.
-WEŹ MNIE, WEŹ MNIE!-krzyknęłam na cały komisariat, kilku ćpunów w poczekalni uśmiechnęło się w moją stronę. Ian z przerażeniem złapał mnie i postawił na ziemi.
-Weź nas-powiedziała Karolina i znów wybuchnęła śmiechem.
-Muszę iść-powiedziała Gabryśka kłądąc się na wznak na płytkach.
Ian nachylił się i podniósł ją z podłogi.
-Dziękuję za wiadomość-powiedział w stronę policjanta, który ucieszył się, że ma jedną pijaną nastolatkę z głowy.
-ADIJOS-krzyknęłam w stronę Gabrysi wiszącej na Ian'ie, wdrapując się na krzesełka i machachając im na pożegnanie.
****************************************************************
Po kilku minutach drzwi komisariatu znowu się otworzyły.
-Karolina?
-Tomek?
-Policja?
-I JA!-klrzyknęłam i chwiejnie podeszłam do przybyłego mężczyzny i objęłam go ramieniem-stary my tu may nie kończącą się imprezę...-po czym dodałam ciszej-jak zostaniesz chwilę to zroboię striptiz...
-Idziemy-rzucił Tomek odwracając się do Karoliny.
-Ale trenerze...-zawodziła Karolina kiedy ciągną na zewnątrz.
-Zostałaś tylko ty-powiedział policjant z wyrażną ulgą.
-I ty-dodałam i udałam, że strzelam do niego z pistoletu. Pokręcił głową i wszedł do swojego biura.
******************************************************************
-Co tu się dzieje?-Wojtek wpadł na komisariat. Poprosiłam panią dyżurującą o włączenie radia i zawodziłam własnie z Rihaną "Stay"
-I WANT YOUUU STAAAYYYY-wyłam.
Poważny policjant podszedł powoli do Wojtka.
-Niech pan nie pyta, niech ją pan zabierze-powiedział zrezygnowany.
-Co zrobiła?
-Rozbiła nam radiowóz, obrzygała 2 kible i narsowała mi na mapie Londynu dużego kutasa.
Wojtek podszedł do mnie. Złapał w pasie i nie zaważając na moje protesty wyniółs na zewnątrz.
-ŻEGNAJCIE PRZYJACIELE!-krzyknęłam przy wyjściu.
Pani recepcjonistka mi odmachała.
*****************************************************************
-Nie krzycz-powiedziałam ze łazami w oczach, siadając na łóżku.
-Porozmawiamy rano-Wojtek złapał telefon i wyszedł do kuchni, szczelnie zamykając drzwi. Przyłożyłam głowę do poduszki i natychmist zasnęłam.
***************************************************************
Następny dzień spędziłam w swoim łóżku. Wojtek wyszedł spotkać się z Sandrą a ja leżałam, zastsawiając czy wczorajszy wieczór był prwadą.
Wieczorem drzwi do mieszkania otworzyły się i po chwili do pokoju weszdł Szczęsny. Był zły. Podał mi telefon i bez słowa wyszedł do kuchni.
Sojrzałam na wyświetlacz. Połączenie.
-Halo?-powiedziałąm nie ufnie.
-Magda?
BUM W TWARZ.
BUM W BRZUCH.
BUM W SERCE.
-Magda nie rozłączaj się-Robert spanikowany ściskał telefon po drugiej stronie.
JESZCZE JEDNO UDERZENIE W BRZUCH.
Osunęłam się na poduszki. Po policzkach spływały mi już łzy, ale przyciskałam telefon do ucha.
-Ja nie chiałem-dlaczego do mmnie mówisz, zastanawiałm się-Magda?
NIE MÓWI DO MNIE PO IMINIENIU chiałam krzyknąć, ale miałam zbyt ścisnięte gardło.
-Kocham cię.
Spojrzałam na telefon jakby był czymś obrzydliwym. Rzuciłam go na łóżko i wypadłam na kortytarz.
Minęłam Wojtka i zatrzasnęłam się w łazience. Włączyłam wodę i strałałam się uspokoić.
*********************************************************************
Dopiero po kilku godzinach byłam na tyle opanowana by wyjść z łazienki. W sypialni Szczęsny siedział na moim łóżku z laptopem. Podniósł wzrok kiedy weszłam i odrzucił go na bok. Nim zdążyłam znów wróćić do łaznieki, był już przy mnie i zaprowadził do łóżka. Posadził mnie na brzegu i powiedział:
-To była kara. Następnym razem zastanowisz się, zanim się opijesz.
Płakałam, aż w końcu nie wytrzymał i przytulił mnie do siebie.
-Wystarczyło powiedzieć-mruknęłam przerywanym głosem.
**********************************************************************
Stało się coś niesamowitego...
ALE O TYM W KOLEJNYM ROZDZIALE :** DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE MIŁE SŁOWA I ZA POMOC W USTALENIU PEWNYCH FAKTÓW KAROLINIE I GABRYSI, A TAKŻE ZAPOWIADAM, ŻE DRUGA GABRYSIA MA BYĆ PRZYGOTOWANA NA SWOJĄ KOLEJ... DZIĘKUJĘ WERONICE ZA TO, ŻE CZĘSTO PRZYPOMINAŁA MI O PISANIU TEGO BLOGA.
KOCHAM WAS, CZEKAJCIE NA KOLEJNY ROZDZIAŁ <333
boooooooooooooooskie kochanie !!!!!!!!!!!!!!!! i dziękuję za to, że dziękujesz <3 TWOJA WERA :*
OdpowiedzUsuńawwww <3 kocham cie <333
UsuńGenialnie piszesz dziewczyno <3 przypadkiem trafiłam na twojego bloga, ale teraz czytam go regularnie Z niecierpliwością czekam na nexta
OdpowiedzUsuńNiebieskooka56
Bardzo dziękuję za taki miłi komentarz <33 już niedługo postaram się coś dodać :D
UsuńDzięki Tobie uśmiecham się do kompa jak debil :D :***
Kocham twoje dialogi z Karoliną buahahaha :*
OdpowiedzUsuńKAROLINA ZAWSZE SPOKO <3
UsuńAle świetnie piszesz! <3 Kocham Twój blog!
OdpowiedzUsuńale świetnie, że to czytasz <333 kocham Cię <333
UsuńJa, ja, ja pojawiłam się ja ;)
OdpowiedzUsuńteraz czekam na następne czytanie o tym naszym zwariowanym życiu
G
hahahahaa i Ijan też się pojawił hahha :D
Usuń