Siedziałam przebrana w szatni BVB. Wokoło chłopaki chodzili i rozmawialni między sobą, albo słuchali muzyki.
-Co jest?-Piszczek stanął przedmeną.
-Co ma być?-zapytałam trochę za ostro.
-Czyżby stres?-zapytał Gotze kładąc rękę na ramieniu Łukasza.
-Ja się nie denerwuje...-głos lekko mi zadrżał.
-To dobrze-Marco się roześmiał-bo prawie wszystkie miejsca są zajęte...
-Zaraz wracam-rzuciłam, szybko przepychając się przez tłum w stronę łazienki. Robert odprowadził mnie stroskanym spojrzeniem.
***********************************************************************
Już w korytarzu zaczęły się problemy.
-Ej, panienki!-krzyknął bramkarz z przeciwnej drużyny. Jego koledzy wybuchnęli śmiechem.
-Nie reaguj-powiedział Lewy widząc, że zaciskam dłonie w pięści.
-UHUHUHU-krzykął inny zawodnik i zaczął wsuwać palec wskazujący w utworzone kółeczko.
-Pierdol się-powiedziałam po polsku.
***********************************************************************
Wyszliśmy na murawę. Rozległy się nieprzyjemne gwizdy. Nie tylko ze strony naszych przeciwników. Kilku kibiców Borussi buczało pokazując na mnie palcami.
-Nie dam rady-powiedziałam odwracając się do Roberta. Chwycił mnie za ramiona i pchnął na środek.
Kiedy sędzia dał znak, zajęłam swoją pozycję.
-Z iloma musiałaś się przespać, żeby teraz tu być?-zapytał obrońca stojący na przeciw mnie.
-A co, chcesz wkręcić swoją dziewczyne?
-Suka!
-Tak ma na imię?
-Proszę o spokój!-uciszył nas sędzia.Obrońca splunął na trawę. Rozległ się gwizdek.
**************************************************************
Robert podał do mnie. Wyminęłam dwóch obrońców i weszłam w pole karne. Posłałam piłkę w górny róg. Wpadła do bramki podręcznikowo. Tłum oszalał. Bramkarz z twarzą czerwoną jak burak wyciągnął piłkę z siatki.
-Nawet dobrze-pochwalił mnie Robert z uśmiechem.
-Nawet?-zapytałam i szturchnęłam go w żebra.
***************************************************************
Stałam w nszym polu karnym czekając na dośrodkowanie.Był rzut wolny dla tamtych. Obrońca z którym rozmawiałam na początku stał obok i ciągle mnie popychał.
-Jak dalej tak będziecie grać, to twoja dziewczyna naprawdę będzie musiała dać dupy i zagrać za was-rzuciałam w jego stronę z uśmiechem. Piłka poszybowała nad moją głową prosto na niego. Nie zareagował, bo wpatrywał się we mnie wściekle.
*************************************************************
-HAHAHAHAHA POSTAWCIE MNIE NA ZIEMIĘ!-krzyczałam kiedy chłopaki nieśli mnie do szatni po wygranym meczu.
-To było piękne... koncertowe..-mówił Klopp idą za nami.
-...i już nikt nie buczał jak schodziliśmy-dodał Reus i uśmiechnął się do mnie promiennie.
-TO CO LUDZIE... IMPREZA?-krzyknął Gotze i razem z Piszczkiem zaczęli planować gdzie pójdziemy.
-Przepraszam, że przeszkadzam...-w drzwiach stał chudy mężczyzna w oklurach.
Klopp spojrzał na niego i skinieniem ręki przywołał do siebie.
-O co chodzi?-zapytał.
-Możemy porozmawiać na osobności?-zapytał mężczyzna patrząc w moją stronę.
-Eee tak, wydaje mi się, że tak... proszę za mną-rzekł zmieszany trener i wskazał gościowi drzwi do swojego kantorka.
**************************************************************
Przekomarzając się wyszliśmy z szatni całą grupą.
-Ja strzeleliłem gola-krzyczał Lewy w stronę Gotzego, który chwalił się swoim dośrodkowaniem.
-A ja wbiłam gola i zaliczyłam asystę, panowie-powiedziałam ze śmiechem.
-Już nie bądź taka cwana-rzucił Marco i wyrwał mi z ręki telefon-no dosięgnij go...
-Dawaj szujo...
Śmailiśmy się głośno a Piszczek pokazywał jeszcze minę bramkarza kiedy wbiłam mu bramkę.
-Przestań proszę hahahhhahaha-powiedziałam, trzymając się za brzuch.
-Magda!-na końcu korytarza pojawił się trener. Minę miał zmieszaną-chodź tu na minutę.
-Robert...-powiedziałam w jego streonę. Kiwnął głową i poszedł za mną.
-O co chodzi?
-Ten pan...-Klopp ściągnął czapkę i podrapał się po głowie- ma nam coś do zaproponowania...
-Tak, właśnie-powiedział mężczyzna pojawiając sie obok. Miał lekko flegmatyczny głos. Poprawił okulary na nosie i spojrzał na mnie z uśmiechem. Zauważyłam, że ma lekko żółte zęby.
-Nazywam się...
-Do sedna-ponagliłam go.
-Och, oczywiście. Jestem z Arsenalu. Mamy przyjemność zaproponować pani miejsce w naszej drużynie.
Przyglądałam mu się przez chwilę.
-Nie dziękuję-odpowiedziałam i złapałam Roberta za rękę ciągnąc go w stronę chłopaków, którzy czekali na nas.
-Ależ... dlaczego?-zapytał mężczyzna. Jeszcze raz poprawił okulary.
-To był jednem mecz... nie może pan mnie ocenić po jednym meczu-rzekłam, zatrzymując się.
-Obserwuję panią od początkowych terningów... Niezwykły talent. Szukamy takiego talentu.
-Jestem dziewczyną-powiedziałam jakby to było usprawiedliwieniem mojej negatywnej odpowiedzi.
-...i gra pani lepiej niż nie jedne mężczyzna-rzekł gość.
-Naprawdę dziękuiję, to dużo dla mnie znaczy, ale w BVB widzę póki co moją przyszłość...
Trener przyglądał się mi z radością.
-Wojtek Szczęsny bardzo dobrze się o pani wypowiadał...
-To miłe, ale...
-Niech pani to przemyśli!-powiedział patrząc na mnie błagalnie.
Westchnęłam.
-Dobrze, przemyślę, ale wątpię...
-Dziękuję pani...-złapał moją rękę i złożył na niej pocałunek po czym skinął w stronę Kloppa i odszedł dizwnie kręcąc tyłkiem.
-Lol-powiedziałam spoglądając za nim.
*******************************************************************
-Słyszałam, że dobrze się o mnie wyrażałaś-powiedziałam do telefonu. Wojtek zadzwonił żeby pogratulować nam zwycięstwa.
-Powiedziałem, że masz fajne cycki, a oni zrzumieli, że dobrze grasz-odciął się Szczęsny.
-Mam fajne cycki?
-Daj mi Roberta...
-Naprawdę podobają ci się moje cyc...-Robert zabrał mi telefon i z uśmiechem wyszedł z pokoju.
*********************************************************************
-Madziunia?-Robert pojwił się w kuchni.
-Robercik? Czego chcesz?
-Dzwoniła Anka...
-Jakie to słodkie...
-W wekeend jadę do Polski, bo ma turniej...
-Rzygam tęczą...
-Zostaniesz z Reusem...
-Dam radę-powiedziałam z uśmiechem.
-Wspaniale-podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.
-Jedziesz do narzeczonej-przypomniałam i wyminęłam go.
*******************************************************************
Kiedy Robert pojechał przyszed Reus i Piszczek.
-Chodź, coś ci pokażemy-powiedział Łukasz z uśmiechem.
-Panowie...-powiedziałam ostrzegawczo.
-Spodoba ci się.
Pojechaliśmy do obiektów sportowych. W jednej z sypani stało cudo.
-To jest...?
-Tak-odpowiedział Łukasz.
-Xbox...
Cały wekend przesidzieliśmy w sypialni grając w Fife13.
********************************************************************
-Gotowa do gali?-zapytał Reus na treningu.
-Och, gala...-mruknęłam naciągając mięśnie.
-Obiecałaś mi, że bedziesz moją partnerką...-przypomniał mi Lewy.
-Ale ja nie mam się w co ubrać-powiedziałam.
-To już jutro-przypomniał śpiewnym głosem Piszczek.
-Zamknij się!-warknęłam spanikowana.
-Ej, Madzia?-zapytał Gotze siadając na trawie obok nas-dlaczego ty nie masz swojego zaproszenia?
-Przecież jak rozsyłali zaproszenia to ona nie była jeszcze w drużynie. A dostają tylko zawodnicy. Dla siebie i swoich dzoiewczyn, ale...-tłumaczył Łukasz.
-Ania nie może-dodał Błaszczykowski.
-Więc idę z Magdą, która jest już członkiem zespołu-powiedział Robert w jego stronę-a swoją drogą... mam dla ciebie skuienkę...
-Dla mnie?-zapytałam zaskoczona.
-Nie dla mnie-powiedział Łukasz.
******************************************************************
-Podoba ci się?-zapytał niepewnie Robert.
Milczałam.
-Nie skoro ci sie nie podoba to...-rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w usta.
-Najswapnialsza sukienka jaką miałam kiedywkolwiek...
Uśmiechnął się wesoło.
*****************************************************************
Był wieczór. Nad Dortmundem znowu zaświciły gwiazdy. Wyjrzałam przez okno na oświetlnoe miękkim blaskiem latani ulice i uśmiechnęłam się do siebie.
Słyszałam jak Robert kąpie się w łazience i przejechałam ręką po moich mokrych włosach. Udało mi się wejść pierwszej pod prysznic.
Przed chwilą zakończyłam rozmowę z Karoliną. Widziała mecz, ale miała mnóstwo roboty i dopiero teraz znalazła chwilkę, żeby mi pogratulować. Upierała się, żebym ją odwiedziła.
-Jesteś piękna-odwróciłam się Robert stał w drzwiach i przyglądał się mi.
Uśmiechnęlam się i usiadłam na łóżku. Lampki które nad nim zawiesiłam, oświetlały pokój jasnym blaskiem.
Położyłam się na łóżku z komórką i pisałam smsy, kiedy nagle szafka obok łóżka zaczęła wibrować. Magiczna szafka.
-Twój telefon dzwoni-rzuciłam w stronę Roberta, który w krótkich spodenkach szukał czegoś w torbie.
Kiedy podszedł, nie ruszyłam się z miejsca. Oparł się na moim łóżku i zawsił kilka centymetrów nad moim ciałem. Odłóżyłam na bok komórkę i spojrzałam w jego niebieskie oczy. Kilka ktopelek wody spływałao po jego klacie.
-Jesteś piękna-powtórzył, odraniając mokry kosmyk z mojego policzka. Powoli nachylił się w moją stronę. Delikatnie musnął moje wargi.
*****************************************************************
Nie mam pojęcia jak to się stało.
Jego ręce wędrowały po moim ciele. Pomógł mi ściągnąć podkoszulek.
-Jesteś piękna-powtórzył pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem.
Całował mnie po szyi.
Przekręciliśmy się na drugi bok. Łóżko niebiezpicznie zatrzeszczało. Wybuchnęliśmy śmiechem. Pozbyliśmy sie reszy ubrań.
-Robert ja...-spojrzałam mu w oczy. Pogładził mnie po policzku i obojczyku.
-Kocham cię-powiedział.
To było delikatne. Nie pozwolił mi się bać. Nasze oddechy były przyspieszone, a ciała złączone. Wbiłam paznkocie w jego w plecy.
******************************************************************
Połóżył się obok, pozwalając, żebym zasnęła na jego klacie. Jego miarowy oddech mnie uspokajał. Czułam się wspaniale. Delikatnie gładził rękami moje ciało. Przywarłam do niego mocniej. Powoli mój oddech też się wyrównywał.
****************************************************************
Kiedy otworzyłam oczy, patrzył na mnie z uśmiechem.
-Dzień dobry, kochanie-powiedział i pocałował mnie w usta.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się.
Magiczna szafka znowu zawibrowała. Robert wyciągnął rękę i złapał telefon.
-Halo?-miał seksowną chrypkę. Z każdą chwilą jego mina rzedła-za ile? Dobra, niech będzie...
-Co się stało-zapytałam.
-Anka.
***********************************************************************
-Checsz mi powiedzieć, że ona tu przyjerzdża?-zapytałam po raz kolejny. Siedzieliśmy w kuchni jedząc szybkie śniadanie.
-Tak-powtórzył już po raz setny Lewy- i mam po nią zaraz wyjechać...
-Dzisiaj jest gala-przypomniałam sobie. Zatrzymał kanapkę w połowie drogi do ust-pójdziesz z nią-dodałam chłodno.
-Wolałby z tobą-powiedział i przytulił mnie. Szybko spojrzal na zegarego-lecę już. Kocham cię-pocałował mnie w usta i wyszedł.
Po chwili wrócił i przyciągnął mnie do siebie mocniej. Jego pocałunek był słodki.
-Idź już...-powiedziałam, popychając go w stronę wyjścia. Trzymając mnie w objęciach wyszedł na kortytarz. Całując mnie złapał klucze do samochodu i portfel.
-Kocham cię!-powiedział i wybiegł na schody.
-Wariat...-mruknęłam z usmiechem kręcąc głową i widząc jak zjedża po rurce na sam dół.
**************************************************************
-Joł!-krzyknął Reus wchodząc do mieszkania. Siedziałam przed laptopem, pisząc zadania do szkoły.
-Co ty tu robisz?-zapytałam zaskoczona-przecież wszyscy idą na galę.
-Nie weszyscy-powiedział, wskazując otwarta szafę, w której wisiała moja sukienka.
-A ty?-zmieniłam temat.
-Moja dziewczyna ma chorego brata... oddałem im zaproszenia-Reus machnął ręką-i tak co roku jest tam to samo...
-Idziemy pograć?-zapytałam, zamykając ksiązki.
-Doba...-powiedział i złapał piłkę, która leżala w kącie.
*******************************************************************
Spędziłam z Reusem cały dzień. Większść czau przesiedzieliśmy na boisku i zamiast grać, rozmawilaliśmy.
Była godzina 22 kiedy poszliśmy żwirową ścieszką do głównych drzwi.
-Oni już wrócili-powiedział Reus trochę zaskoczony, patrząc na samochody kolegów poustwaiane przed wejściem. W jadalni paliło się światło. Weszliśmy do środka. Wszycy siedzieli przy stole i głośno rozmawiali. Na mój widok rozmowa natychmiast ucichła. Każdy patrzył w inną stronę. Zatrzymaliśmy się w pół kroku.
-Co się stało?-zapytałam patrząc po zebranych-gdzie jest Robert?
Nikt mi nie odpwiedział. Klopp wpatrywał się w stroik stojący na stole. Gotze udawał, że szuka czegoś w kieszeni. Piszczek wyglądał przez okno. Tylko jedna osoba patrzyła prosto na mnie.
-Kuba, co się stało?-zaptałam surowo. Błaszczykowski usmiechnął się do mnie. Wszystkie oczy były w niego wlepinone.
-Na gali czekała na nas mała niespodzianka... Otóż Ania miała przyjemność ogłościć...
-..zamknij się-warknął Gotze, patrząc na Kubę wściekle.
-...że ona i Robert spodziewają się dziecka-zakończył Błaszcykowski z jeszcze szerszym uśmiechem.
**************************************************************************
-Madzia, wszystko w porzątku?-Reus był blady i przyglądał mi się z niepokojem.
-Nie... nie jest w porzątku.
Chłopaki patrzyli na mnie z wyrozumieniem.
-My wiemy, że ty go bardzo lubisz...-Gotze spojrzał na mnie z uczuciem.
-Nieważne...-powiedziałam-trenerze...?
Klopp spojrzał na mnie smutno.
-Zadzwoń do tego gościa z Arsenalu... Dogadajcie się... Łukasz? Zadzwoń do Szczęsnego niech wyjedzie po nie na lotnisko. Gotze załatw mi bilet... Reus, pojedziesz ze mną do mieszkania i pomożesz mi się spakować... Kuba?-odwróciłam się do niego-pierdol się.
********************************************************************
-Może to nie jest najlepszy pomysł?-zapytał Piszczek pomagając tasówkarzowi wpakować moje walizki do bagażnika.
-Przecież to nie koniec śpwiata-dodał Reus.
-Dal mnie tak-mruknęłam.
Klopp wyszedł z budynku.
-Rozmawiałem z tym facetem. Wyszstkie formalności powinny zostć załatwione w ciągu 2 tygodni, ale..-podszedł do mnie i przytulił po ojcowsku-..Madziu nie wyjeżdżaj.
Łzy stanęłay mi w oczach.
-Chłoapki ja was kocham-cofnęłam się trochę-ale tak będzie lepiej..-wsiadłam do samochodu i rozpłakałam się patrząc za oddalającymi się w oddali postaciami smutnych przyjaciół.
*******************************************************************
Prawda była taka, że poczułam się jak dziwka. Miał mnie na jedną noc, a teraz wrócił do narzeczonej i.. dziecka...
Wolałam zacząć od początku w nowym kraju. Do Polski przecież nie mogłam wrócić.
Nie znałam dobrze angielskiego, ale Karolina i Wojtek- tak. Płakałam w samolocie tak głóśno, że stewardessa zwróciła mi uwagę.
Spojrzałam na telefonon. 30 nieodebranych połączeń i 17 sms od: Lewy <3.
*************************************************************
Karolina nie mogła wyjść po mnie na lotnisko.
-WOJTEEK!-rzuciłam się na niego ze łazami.
-Hej.. spokojnie-powiedział i delikatnie pogładził mnie po włsoach-ludzie się patrzą...
Inni pasżerowie z wdzięcznością przyjeli fakt, że ich podróż ze mną dobiegł końca.
Wojtek złapał moje walizki i poprowadził mnie do samochodu. Słońce wchodziło za budynków i delikatnie oświetlało budzące się miasto. Oparłam głowę na szybie i patrzyłam na mijane budynki i ludzi.
-Rozmawiałem z Łukaszem...-zaczął delikatnie Wojtek- może to i lepiej... Roberyt nie jest w twoim typie...
-Zamknij się-zajęczałam.
-Przynajmniej do niczego do doszło miedzy wami...
Wybuchnęłam płaczem.
-No bo nie doszło, prawda?-zapytał Wojtek prostując się w fotelu i patrząc na mnie uważnie. Schowałam głowę w rękach. Samochodem szarpnęłao. Szczęsny zatrzymał się na poboczu.
-Magda... tylko mi nie mów, że wy... że wy...
Otowrzyłam drzwi i wysiadłam. Oparłam się o samochód i płakałam.
Wojtek też wysiadł i obiją mnie.
-Czuję się jak dziwka-załkałam.
-Nie jesteś dziwką... jesteś dobrą dziewczynką...
*******************************************************************
-...WRĘCZ DZIECKIEM! CO TY SOBIE WYOBRAŻAŁEŚ?! WIESZ JAK JĄ SKRZYWIDZIŁEŚ? JESTEŚ DUPKIEM ROBERT, ZWYKŁYM DUPIEKM!!-krzyczał Wojtek do telefonu. Leżam u jego łóżku, które mi "pożyczył" na jedną noc. Później mieliśmy wykombinować coś do sapnia.
Wojtek siedział w łazience. Słyszałam jak krzyczy i płakałam jeszcze bardziej. Nie wiedziałam co ze mną będzie.
Obrazki idealnie się komponują do tego co piszesz! Mój ulubiony blog <3
OdpowiedzUsuńmoi ulubieni czytający <33 dwoje się i troję, żeby to jakoś wyglądało :D dziękuję <3
Usuńświetnie wszystko opisujesz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję :D hahaha musiałam wyciąć trochę scen bo by było +18 hahhaaha :D
UsuńPozdrawiam, buziaczki :*