wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 14.

Robert pojechał ze mną i z Wojtekm do Londynu. Byłam chora i Lewy chciał się mną opiekować.
-Robert-marudziałm kiedy przyniósł mi gorącą zupę i poprawił koc leżący na łóżku.
 Spojrzał na mnie wyczekująco.
-Powinnieneś wrócić do...-zaczęłam słabo i odchrząknęłam-powinieneś wrócić do...-zaczęłam znowu z okrpną chrypą.
-...Do kuchni i przynieś ci jakiś syropek-dokończył za mnie i delikatnie pocałował mnie w mokre czoło-i coś na gorączkę.

  Szybko wyszedł, a ja złapałam komórkę.
-Jezu, jak ja wyglądam?-przyjarzałm się sobie w czarnym wyświetlaczu. Miałm przyklapnięte włosy, czerowne policzki i podkrążone oczy.
-Coś się stało?-do pokoju wpadł Lewy niosąc tacę pełną lekarstw.
-Nie patrz...-szybko schowałam się pod kołdrę-wyglądam jak...-wychrypiałam i zaczęłam kaszleć.
-Jak najpiękniejsza i chora dziewczyna na świecie-dopowiedział zanim zdążyłam się uspokoić-powiedz "a"-dodał, kiedy usiadłam. Posusznie otowrzyłam buzię.
-Pyszny syropek-wymruczał i wybuchnął śmiechem, widząc jak się krzywię.


*************************************************************

  Po tygodniu zrobiło mi się lepiej. Przestałam kaszleć i gorączkować.
-Wracaj do Niemiec-powiedziałam rano. Robert leżał obok mnie na łóżku.

-Nie mogę cię zostawić...-wymruczał i przytulił się do mnie.
  Miałam ochotę mu powiedzieć, że też nie chcę, żeby jechał, ale szybko się opanowałam.
-Pakuj się. Klopp mnie zabije-powiedziałam i odepchnęłam go-wstawaj Robert!
  Sama zeszłam z łóżka i lekko zataczając przeszłam na drugą stronę.
-Wstajemy...-zaczęłam cicho i deliktanie dotknęłam jego ramienia-WSTAWAJ NO WSTAWAJ!-usiadłam na nim i zaczęłam podskakiwać.
-Przegięłaś-powiedział z uśmiechem otwierając oczy. Obrócił mnie na plecy i zawisł kilka centymetrów nademną.
-Checesz żebym sobie pojechał?-zapytał cicho, odgarniając niesforny kosmyk z mojego czoła.
-Tak-powiedziałam z uśmiechem.
  Nachylił się i pocałował mnie w usta.
-Nadal chcesz żebym sobie pojechał?
-Tak-uśmiechnęłam się szerzej.
  Tym razem pocałunek był mocniejszy.

-Pytam ostatni raz. Chcesz żebym sobie pojechał?
-Nawet bardzo-powiedziałam wesoło.
-No to dobra-rzucił i wstał z uśmiechem. Zaczął zbierać rzeczy z podlogi i wkładać do walizki stojącej pod ścianą.
  Westchnęłam i podeszłam do niego od tyłu i uwiesiłam się jego szyi.
-Robercik...
-Madziusiunia...
-Nie chcę żebyś jechał-powiedziałam.
-Trzeba było tak od razu-powiedział i rzucił mnie na łóżko.

   Wybuchnęłam śmiechem.

**********************************************************************


  Postanowiłam, ze wrócę na treningi. Robert miał przyjechać do Londynu dopiero za dwa tygodnie i pomóc mi kupić jakiś samochód.
  Do tego czasu miałam nadal pomykać autem Szczesnego jak było do tej pory.
  Kiedy przyszłam pod drzwi mieszkania Wojtka usłyszałm krzyki. Weszłam bez pukania i o mało nie dostałam z buta.
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?-krzyczała Karolina-CIĄGLE TYLKO TO SAMO...
-CZEPIASZ SIĘ MNIE, A POPATRZ NA SIEBIE! TOMECZEK TO, TOMECZEK TAMTO! A Z MASTERNAKIEM SPAŁAŚ!

-OOO-Karolina głośno zaczęrpnęła powietrza-JESTEŚ ŚWINIĄ SZCZĘSNY!
-CIEKAWE CO WY ROBICIE NA TYCH TENINGACH?-Wojtek był wściekły.
  Usiadłam na szafce i obserwowałam jak się plują.
-A CO MAMY ROBIĆ?-Karolina spojrzała na Wojtka jakby chciała go zabić.
-NO ZASTANÓWMY SIĘ...

-Nie wiem o co chodzi, ale..-zaczęłam, wstając z szafki.
-ZAMKNIJ SIĘ-warknęła Karolina.
-NIE TWOJA SPRAWA!-dorzucił Szczesny.
-Dobrze, że w jednym jesteście zgodni-mruknęłam, znów siadając na szafce.

-MAM TEGO DOSYĆ-rzuciła Karolina.
-Zrywasz ze mną?-zapytał Wojtek.
  Wlączyłam MUZYKĘ na telefonie. Flo Rida żeby dodać pikanterii. Arr.
-Tak-powiedziała Karolina nagle się uspokajając.

  Spojrzała na mnie i wyszła.
-You spin my heard right rouund...-zanciłam.
  Szczęsny stał z opuszczonymi rękami i wpatrywał się w otwarte drzwi.
  Zeskoczyłam z szawki i tanecznym krokiem zatrzasnęłam je. Wojtek otrząsnął się i spojrzał na mnie nieprzytomnie. Pokazałm mu zegarek.
-Trening-powiedziałam.
-Nie jade-zaczął grzebać w kieszeni spodni-masz-podał mi kluczyki do swojego Audi.
-O mój Boże-spojrzałam na niego-jesteś pewny?
-Jak nigdy-mruknął. W ręku trzymał telefon. Szybko wykręcił numer i przyłożył schuchawkę do ucha-Sandra? Tu Wojtek. Wpadnij dzisiaj do mnie... Tak to co lubię...



************************************************************

-WIDZELIŚCIE CZYM MAGDA PRZJECHAŁA?-zapytał Ox wpadając do szatni.
-Czym?
-SAMOCHODEM WOJTKA!
  W szatni zapadła cisza.
-Zabiłaś go?-zapytał wkońcu Giroud.
-Nie...-powiedziałam ze śmiechem-zerwał z Karną...

-A to normalka-powiedział Podolski i rzucił w Ox'a brudym podkoszulkiem-łap brzudalu...

*************************************************************

-Jedziemy na tydzień mody do Nowego Jorku-powiedziała Karolina, kiedy zaświeciłam światło w korytarzu.
  Spojrzałm na nią. Stała pod ścianą ze 5 walizkami. Spojrzałam na klucze do mieszkania-zdecydowanie były to moje klucze i moje mieszkanie. Dla pewności wyszłam na korytarz i spojrzałam na numer 7 na drzwiach.
  Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi z głośnym trzaśmnięciem.
-Co ty robisz w moim mieszkaniu?-zapytałam patrząc na nią z niedowierzeniem.
-Dałaś mi klucze-powiedziała, machając mi przed nosem zawieszką z Hello Kitty.
-Dobra... nieważne...-powiedziałam.
-Jedziemy do...-zaczęła znowu,ale minęłam ją i ruszyłam w stronę kuchni-NOWEGO YOURKU-wyprzedziła mnie i ślizgiem znalazła się w drzwiach do kuchni zastawiając je.
-Cudownie-mruknęłam.

  Odwróciłam się i ruszyłam do łaznieki. Znów mnie wyprzedziła i zagrodziła wejście.
-Rozumiesz? Tydzień mody!

-Wspaniale...-ruszyłam do sypialni,ale Karolina znowu była szybsza.
-Za chwilę mamy samolot! Zabieraj swoje walizki i jedziemy!
  Westchnęłam.
-Karolino Paulino zrozum, że nie mam siły... jestem po treningu... chce mi się jeść, chce mi się siku i chce mi się spać, daj mi spokój z Nowym Jorkiem...
  Karolina przyglądała mi się krytycznie.
-Skończyłaś już?-zapytała, ziewając.
  Pomyśłam chwilę.
-Tak-powiedziałam wzruszając ramionami.
-To dobrze-złapała dwie walizki i wepchnęła mi je do rąk-NOWY JORKU PRZYBYWAMY!-krzyknęła i otworzyła drzwi na całą szerokość.

  Poczekałam, aż zejdzie kilka schodków i zatrzasnęłam je spowotem. Postawiłam walizki i poszłam do kuchni zjeść.
-Na co ty czekasz?-Karolina już była przy mnie. Szybko wypchnęła mnie na korytarz, znów podała mi walizki i dopilnowała, żebym wyszła przed nią.
  Przynajmniej pozwoliła mi zabrać ze sobą kanapkę.

********************************************************

  Nie mogłam zrozumieć co się dzieje.
-Wyglądasz śmiesznie-powiedziała Karolina podając mi drinka.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytałam.
-Już prawie na miejscu-powiedziała.
-Ahhha-powiedziałam i nalałam sobie kolejny kieliszek-to faaaajnie-dodałam i skrzywiłam się lekko.
-Nawet bardzo-Karolina radośnie poprawiła się w fotelu-i pójdziemy jeszcze na koncert Bruno Marsa!
  Zakrztusiłam się.
-No... Proszę cię...-mówiła waląc mnie po plecach-przecież.. to normlanie... że nas... stać!
-O-o-oczywiście-powiedziałam lekko zachrypniętym głosem. Karolina zamachnęła się jakby chciała mnie jeszcze raz uderzyć-już w porządku-powiedziałam podnosząc ręce w obronnym geście.
   Uśmiechnęła się i stuknęła swoim kieliszkiem w mój.


***************************************************************


-JESTEŚCIE NIEGRZECZYMI DZIEWCZYNKAMI-wrzszczeli paparazzi przed hotelem, kiedy wysiadłyśmy z limuzyny.

Przebrałam się na lotnisku w czarno-białą sukienkę.
-MAGDA JESTEŚ Z LEWANDOWSKIM?-krzyknął ktoś z tłumu. Nie podniosłam wzroku. Poprawiłam na nosie ciemne okulary i ruszyłam za Karoliną. Moje obcasy stukały o mokry chodnik.
-Dziękuję-szepnęłam do portiera, który otworzył nam drzwi.
 W hollu hotelowym było ciepło, przytulnie i bogato.
-Stać nas-powtórzyła Karolina kiedy jechałyśmy windą na samą górę do wspólnego apartamentu z dwoma sypailniami, salonem, pokojem gościnnym, dwoma łazienkami i kuchnią.

-Stać nas.-przytaknęłam i przybiłam z nią piątkę.

*************************************************************

-W co się ubierasz na koncert?-zapytała Karolina wchodząc do mojej sypialni z dwoma wieszakami.
-Chyba w to-wsazałam na łóżko, gdzie leżała moja sukienka.


-Ładne... a ja?-zapytała. Zaczęła podnosić jedną i drugą sukienkę do góry.
-Weź tą-powiedziałam, wskazując na czerwoną.
-Dobry wybór-odwróciła się na pięcie i wyszła. Złałam telefon i szybko wykręciłam numer Wojtka.
-Halo?-zapytał zasapany.
-Szczęsny co wy odwalacie?-zapytałam cicho.
-O co ci chodzi?
-Karolina trwoni majątek, a ty...
  W sluchawce odezwał się głos Sandry.
-Kochanieee-mruczala-jeszcze raz....
-Magda sorry muszę kończyć- rzucił kompletnie rozbudzony Szczęsny.
-Czy wy...?-zaczęłam,ale po odgłosach jakie wydobywały się z telefony stwierdziłam, że tak.

*****************************************************************

-Jak się bawisz-zapytała Karolina podskakując obok mnie. Bruno śpiewał moją ulubioną PIOSENKĘ
-Cudownie-stałam sztywno z rękami splecionymi na piersiach.
  Ktoś wpadł na mnie z tyłu. Szybko się odwróciłam. Na podłodze koło moich nóg leżał mężczyzna, którego widziałam już bardzoi dawno temu, a nia nim...
-Gabryśka?-zapytałam z zaskoczona.
-Dziewczyny?-zapytała, gramoląc się z podlogi.
-Nie, chłopaki-warknęłam zirytowana,ale muzyka była tak głośna, że zagłuszyła moje słowa.
-Ostatnim razem jak się widziałyśmy...-zaczęła Gabryśka, a mężczyzna przytulił ją.
  Jak on miał na imię? Jan? Mijan? Rijan?

-Spiłyście się do nieprzytomności-powiedział i pocałował ją w szyję.
-No tak Ian'ku...-zachicotała Gabryśka.
-O-brzy-dli-we -wyczytałam z ust Karoliny. Gabryśka była zbyt zajęta lizaniem się z Ianem, żeby zwracać na nas uwagę.
-Chodź-powiedziałam i złapałm przyjaciółkę za rękę. Chciałam się dopchać do baru,ale drogę zagrodziła mi młoda blondynka.
-Suń dupę-powiedziałam, a Karolina za mną parsknęła śmiechem.
-Sama się...-powiedziała dziewczyna i spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Gabryśka?-zapytała Karolina, przpychając się przedemnie.
  Jeszcze raz spojrzałm na dziewczynę przedemną. Mimo, że w pomieszczeniu było ciemno poznałam moją dawną koleżankę.

 W gimnazjum czymałyśmy się razem. 2 Gabryśki, Karna i ja. Zawsze razem na schodach podczas przerw, ale później wszystko sie posypało. Mówi się trudno.
-Co ty tu robisz?-zapytałam, pozwalając by mnie objęła.
-Mieszkam, uczę się...-powiedziała, nie pewnie patrząc na mnie.
  Przypomniałam sobie, że to ja urwałam kontakt i zrobiło mi się głupio.
-Gabryśka też tu jest!-powiedziała Karolina, wyraźnie ucieszona.
-Mucha?-zapytała Gabryśka. Parsknęłam śmiechem. Przypomniałam sobie, że taką ksywkę miała dziewczyna Iana.

-Karna idź po Muchę-powiedziałam-a później się napiejmy...

*************************************************************

  Nie pamiętam dokładnie co się stało. Mucha wkręciła nas na imprezę po koncercie. Miałam zdjęcie z Brunem i zostawiłam mu na policzku czerownego całusa.
  Alkohol lał się litrami, a Karolina tańczyła na stole, dopóki stół wytrzymał. Później widziałam ją z napakowanym gostkiem. Podeszłam do niej i spojrzałam na wyskokiego faceta, który czymał ją za rękę.
-Magda to jest Tomek Adamek-wymamrotała Karolina, wskazując na mężczyznę.

-Adamek?-zdziwiłam się-ten bokser?-zapytałam, lekko zataczając się do tyłu.
-No-przytaknęła inteligentnie Karolina.
-Magdaaa!!!
  Odwróciłam się. W moją stronę biegły dwie Gabryśki.
-Już idę...-spojrzałam na Karolinę i Tomka-macie-podałam im klucze to apartamentu-znajcie łaskę pana-wybuchnęłam śmiechem.
  Tomek kiwną mi głową i podtrzymując Karolinę wyszli. W tej samej chwili zostałam pociągnięta w tłum.


****************************************************************

  Siedziałam na pokazie nieprzytomna. Miałam ciemne okulary, które zakrywały podkrążone oczy. A głowa napierdalała mnie bardzo. OKLASKI. Bardzo mocno. OKLASKI.
  Obok mnie siedziała Gabryśka, a po drugiej stronie Mucha z Ianem. Karolina nie pojawiła się, a ja musiałm wynająć sobie inny apartament.

  Światła były za mocne, a muzyka za głośna,ale ubrania ładne.

****************************************************************


  Z dziewczynami widziałam się codziennie. Okazało się, że Mucha przyjechała do Ameryki promować swój nowy album muzyczny, a Gabrysia uczy się tu i mieszka u swojej siostry. Karolina nie miała czasu i prawie w ogóle z nami nie rozmawiała. Nie miałam do niej żalu.
  Rozmawiałm z Robertem. Okazało się, że transfer był możliwy. Miał przyjechac do Londynu w ten sam dzień, w którym ja miałam wrócić z NY.


*****************************************************************

-Gdzie jesteś?-zapytałam, stojąc na lotnisku. Fotoreporterzy otaczali mnie ze wszystkich stron. Ciemne okulary stały się częścią mojej garderoby.

-Zaraz będę-powiedziałam słabo Karolina.
-Co ty płaczesz?-zapytałam, zmieszana.
-Nieee-zawyła do słuchawki i się rozłączyła.
  Nie chciałm zdradzać, że coś jest nie tak, więc uśmiechałam się do zdjęć.
-PROSZĘ WYJŚĆ, PROSZĘ SIĘ ROZEJŚĆ-ochorona lotniska zaczęła przeganiać tłum paparazzi.
-Dziękuję-szpenęłam i włozyłam do kieszeni jednego z mężczyzn plik banknotów,a on zaczął energiczniej odganiać reporterów.

*************************************************************

  Karolina pojawiła się po kilku minutach. Nie sama. Za nią szedł Tomek Adamek. Nie mogłam uwierzyć, że to on. Był dużu i silny. Wyglądał na złego.

-Czemy ty płaczesz?-zapytałam kiedy podeszła do mnie i otarła łzę spod oklularów przeciwsłonecznych.
-Idź już do samolotu...-powiedziała przerywanym głosem.

-Co się sta...
-IDŹ!
 Bez słowa ruszyłam w stronę kontroli biletów,ale zatrzymałam się i obserwowałm jak moja najlepsza przyjaciółka rzuca się na szyję Tomkowi i jak namiętnie się całują. Wyglądało to tak jakby on ją odpychał. Ona wybuchnęła głośniejszym płaczem i odeszła na kilka kroków. Zamienili kilka słów i on odszedł.
   Wróciłam się po nią i wzięłam jej bagaże.
-Chodź Karna...
  Ruszyła za mną jak maszyna.


**********************************************************


   Próbowałam ją uspokoić przez całą drogę, ale ciągle płakała.
   Na lotnisko u Londynie czekała na nas niespodzianka.
-ROOOOBEEERT-rzuciłam się w objęcia chłopaka. Złapał mnie w powietrzu i obkręcił kilka razy.

-WO-O-O-OJETK-wyszlochała Karolina i przytuliła się do Szczęsnego, który dał jej duży bukiet czeronych róż i pocałował w usta
-Nie płacz kochanie, przepraszam-mamrotał.
  Wziął ją pod rękę i wyszli w stronę jego samochodu. Kiedy nas mijali Karolina popatrzyła na mnie błagalnie.
-Nic nie powiem-szepnęłam tak, żeby Robert ani Wojtek nie usłuszeli. Kiwnęła głową.
-To co kupujemy samochód?-zapytał Robert z uśmiechem.
-Taak-powiedziałam radośnie.

************************************************************


-Zamieszkamy razem?-zapytałam, spoglądając na profil Roberta. Leżeliśmy w moim nowym samochodzie z rozsuniętym dachem i ogladaliśmy gwiazdy.
  Podał mi dłoń.
-A chcesz tego?
-Bardzo...
-W takim razie... Zamieszkamy...-przekręcił się na bok i pocałował mnie delikatnie w usta.
  Uśmiechnęlam się i przytuliłam się do niego.

**************************************************************

-"Robert Lewandowski mimo wielu nalegań ze strony trenera Kloppa i całej drużyny, postanowił odejść z BVB do Chelsea i zamieszkać razem ze swoją dziewczyną, Magdaleną w Londynie. To duża strata dla niemiekciego zespołu...." bla, bla,bla...-czytał Lewy rano przy śniadaniu.

-Co teraz będzie?-zapytałam.
  Spojrzał na mnie i uśmiechnął się deliktanie.
-Pojedziemy na święta do mojej mamy i zostaniemy w Warszawie na Nowy Rok. Później jest zgrupowanie kadry to będziemy na miejscu-powiedział i dolał trochę mleka do miski płatków.
   Odwróciłam się do okna.
-Dowiedziałam się, że wszyscy obwiniają mnie o twój tranfer...
  Robert wstał i podszedł do mnie. Objął mnie i delikatnie pocałował w kark.
-Oni będą o nas mówić cały czas... Trzeba się przyzywczaić...


************************************************************


    Pani Iwona przygotowała uroczystą kolację Wigilijną. Okazało się, że Robert ma mnóstwo kuzynów i kuzynek, którzy mają dzieci. Setki, tysiące dzieci. Nie lubię dzieci....
-Pomogę zmywać naczynia-powiedziałam, kiedy jedno z tych bahorów zaczęło krztusić się na fotelu.
-To wspaniale-zawołała pani Iwona i pociągnęła mnie za łokieć.
-Ja też mogę...-zaczął Robert idąc za nami.
-Poradzimy sobie-pani Iwona wypchneła go do salonu-no Madziu, tu masz gąbkę...
  Spojrzałam na górę naczyń i moje idealne manicure. Ok, poświęcę się...

-Więc...-zaczęła pani Iwona, wycierając biały talerz, który jej podałam i odkładając na półkę-zamierzacie zamieszkać razem?-zapytała szybko.
-Tak-zdziwiłam się, skąd ona to wie?
-Robert mi powiedział-dodała, tak jaby czytała w moich myślach.
  Po chwili milczenia, odwróciła się w moją stronę.
-Nie podoba mi się to-powiedziała i odrzuciła ścierkę na szafkę-nie podoba mi się, że jesteś taka młoda i że on się tak angażuje... Bo tobie zaraz przejdzie, a on nie poradzi sobie jak go zostawisz...

-Jak co zrobię?!-zapytałam z niedowierzeniem. Talerz wypadł mi z rąk i roztrzaskał się na podłodze.
  Z salonu wyszedł kuzyn Roberta.
-Wszystko w porządku?-zapytał, patrząc na potłuczone szkło.
  Pani Lewandowska przyglądała mi się oschle.
-Nie-powiedziałam, patrząc w jej oczy-nie jest w porządku...
  Wytarłam ręce i wyszłam do ganka. Złapałm swój płaszcz i otworzyłam drzwi. Na dworze było ciemno, zimno i padał śnieg. Szybko założyłam płaszczyki i nie zapinając guzików wyszłam, trzaskając drzwiami.

************************************************************

-Wo-o-ojtek-wydukałam do słuchawki. Było mi zimno. Robert dzwonił do mnie kilkanaście razy,ale nie odbierałam.
-Magda?-Wojtek był wyraźnie zaskoczony-gdzie jesteś?

-A ty?
-U mamy.
-Przyjedź po mnie-poprosiłam i podałam mu adres.
-Co się stało?
-Nic. Jakby Robert się pytał to nie wiesz gdzie jestem, dobra?
-Magda... ee... za późno...-Wojtek był zmieszany, usłyszałam w tle Lewego.
-Dzięki Szczęsny, na ciebie zawsze NIE można liczyć-powiedziałam i się rozłączyłam.
  Dostałam sms'a od Roberta: Jadę do ciebie,kochanie.
-Super...-kiedy Robert mówi kochanie zaraz po tym jak robię coś głupiego, to znaczy, że jest zły.
  Po chwili podjechał swoim super nowym, białym i lśniącym samochodem. Nie wsiadłam. Stałam jak bałwan pod sklepem.
  Wyłączył silnik i wysiadł. Nie patrzyłam jak podchodzi.
-Co się stało?-zapytał. Był zły,ale podejrzewałam, że jak zobaczył "mnie-bałwana" złość trochę mu przeszła.
-Zapytaj się swojej mamy-powiedziałam.
  Robert poprawił czapkę na mojej głowie.
-Co ci powiedziała, krasnalu?-zapytał, uśmiechając się lekko.
-Powiedziała, że...-machnęłam rękąmi-powiedziała, że...
-Że...?
-Powiedziała, że cię nie kocham-przytuliłam się do niego.
-I dlatego wyszłaś w -20 stopni mrozu i śnieżycę?-zapytał obejmując mnie mocno.

-Tak-powiedziałam, wtulając się mocjniej w jego silne ramiona.
-Zainponowałaś jej-powiedział. Podniosłam wzrok-była zdziwona tym jak zareagowałaś...
  Uśmiechnęłam się lekko i kochnęłam.
-Chodź, znowu się zaziębisz...

******************************************************************


   Sylwestra spędziliśmy razem z Wojtkiem i Karoliną, która zachowywała się jak dawniej.

Szczęsny powiedział mi, że przyznał się jej do tego, że spał z Sandrą.
-I jak zareagowała?-zapytałam.

-Nawet nienajgorzej... To takie słodkie, że popłakała się na mój widok na lotnisku-powiedział, patrząc w drugi kąt sali, gdzie Karna przekomarzała się z jakimś gejem.
-Nawet bardzo-powiedziałam i dopiłam drinka-pójdę po jeszcze jednego...-dodałam szybko. Wojtek kiwnął głową i zajął się rozmową ze swoim menażerem.


*********************************************************************


   Na pierwsze zgrupowanie kadry pojechałam razem z Robertem, otoczona wianuszkiem fotoreporterów.
-JESTEŚCIE RAZEM?
-ROBERT, NIE PRZESZKADZA CI, ŻE ONA MIAŁA ROMANS Z HISZPANEM?
-CZY TO PRZEZ NIĄ ZREZYGNOWAŁEŚ Z BVB?
-JAK SIĘ CZUJESZ MAGDA, Z MYŚLĄ, ŻE PRZEZ CIEBIE, ROBERT MOŻE ZAWALIĆ SWOJĄ KARIERĘ?

  Robert podał mi rękę i mocno uścisnął.

-Nie przejmuj się tym-szepną mi do ucha.

*******************************************************************

  Weszliśmy do szatni. Wojtek czekał na nas koło drzwi.
-Magda, mamy nowego trenera-powiedział tylko, ściskając swój telefon.
-Co?-zapytałam.
-Nie mówi się "co?" tylko "proszę?"-odezwał się za nami głos. Błaszczykowski...
  Szczęsny nie zwrócił na niego uwagi i mówił dalej.
-Wenger miał zawał serca...

-Nie...
-I ściągnęli nam jego byłego asystenta...-Szczęsny spojrzał na wyświetlacz-Philip... tak ma na imię.
-Philip?-zapytałam-znam go, przecież to on...
  Przypomniałam sobie, jak uratował mnie raz, przed trzema mężczyzanmi nasłanymi przez...
-....Mario Balotelliego macie pilnować najbardziej-mówił Smuda, stojąc na środku szatni.
  Spojrzałam na Szczęsnego.
-No jasne...-Wojtek zaczerpnął głośno powietrza-gramy z Włochami...
-Brawo, panie Szczęsny-zauważył Smuda klepiąc go po ramieniu-proszę sobie wyobrazić, że właśnie z Włochami...
-O co chodzi?-zapytał Robert, patrząc na mnie i na Wojtka.
-Chodźmy na boisko-zaproponowałam.

-Tak, świetny pomysł!-zgodził się chętnie Szczęsny.
-Ale... o co cho...-zaczął znowu Robert, ale nas już nie było.


***********************************************************



  Nadszedł dzień meczu.
-Hej, kochanie-odwróciłam się. Tuż za mną stał Balotelli.
  Robert jeszcze nie wyszedł z szatni.
-Odwal się-syknęłam.

-Dalej taka agresywana?-zapytał i dodknął moich włosów.
-Madziunia, wszytko w porządku?-zapytał Szczęsny, stając obok mnie i uroczo uśmiechając się do Mario-chodź....-pociągnął mnie za rękę na sam przód kolumny piłkarzy.
  Po chwili dołączył do nas Lewy.
-Dziwnie się zachowujecie...-powiedział, patrząc na nas podejrzliwie.

-Nie..
-Wcale.. o co ci chodzi?-zapytał Wojtek.
-Dlaczego trzmasz Magdę za rękę?
  Szczęsny póścił mnie i pokręcił głową.
-Denerwuje się-powiedział.



*****************************************************************


  Przegraliśmy. Balotelli zdobył bramkę, wkurzając tym Wojtka.
-Nie będę na ciebie czekać-warknął Szczęsny patrząc jak po meczu powoli się ubieram.
-To idzicie... dogonię was nas imprezie-powiedziałam, wyciągając z torby ubranie.

-Jak chcesz-powiedział Robert i cmoknął mnie w poilczek.
  Zostałam sama. Wszyscy już się wyrobili i przebrani popędzili udzielać wywiadów.
Chciałm wziąść prysznic. Ruszyłam do kabiny i nagle się zatrzymałam.
  Stał tam. Bez koszulki. Był zły.
-Mario...-powiedziałm cicho. Głos mi zadrżał.
-Mała suko, myśłaś, że podaruję ci to jak mnie zostawiłaś?-podszedł bliżej.
-Robert czeka na mnie... nie radzę...-Balotelli złapał moje rzeczy i rzucił na podlogę, a później złapł mnie za ramiona.
-Myślisz, że ci wierzę? Zwykła dziwka...
  Wepchnął mnie do jednej kabiny.
-Zostaw mnie!-krzyknęłam i okręciłam zimną wodę.
-JESTEŚZ ZWYKŁĄ KURWĄ...-warknął i wyłączył strumień-zaraz będę cię miał...
  Zdarł ze mnie podkoszulek i obciągnął sobie spodnie.
-ZOSTAW MNIE-próbowałm się wyrwać, ale trzymał mnie mocno.
-Lubię jak się boisz-szepnął i zaczął mnie robierać.
   Wszystko wydarzyło się tak nagle.
Szczęsny złapał Balotelliego od tyłu i wytargał z kabiny, a Robert przypieprzył mu w twarz.
-Nic ci nie jest?-zapytał Wojtek i podał mi rękę.
  Spojrzalam w jego przerażone oczy.
-Wszytko dobrze.
  Robert uderzył Mario jeszcze raz.
-Zostaw go, stary-powiedział Szczęsny łapiąc Lewego za ramię.
  Robert zawachał się,ale chwiejąc się podeszłam do niego i uwiesiłam się jego szyi.
-Chodź-szepnęłam, płacząc.
  Czułam, że jest napięty,ale posluchał mnie i wyszliśmy na korytarz.
-JESZCZE POŻAŁUJESZ DZIWKO-zawołał za mną Balotelli.
  Szczęsny cofnął się i kopnął go w jaja.
-A to za tego gola-dodał i uderzył go jeszcze raz.


*************************************************************








NOWY ROZDZIAŁ TAA DAAA <3




Zdjęcia: https://www.google.pl/
             http://www.tumblr.com
             http://stylowi.pl/



9 komentarzy:

  1. wooow masakra tyle się dzieje O.o świetny rozdział jak każdy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. sssssssuper czekam na następny mogłabym to czytać godzinami ;)
    G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahhaa :D dzięki G. mówienie o tym też jest fajne :D

      Usuń
  3. Haha normalnie jak to czytałam to szczerzyłam się do monitora. Po prostu genialny rozdział. Ten Mario grr okropny :/ Nie lubię go ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedziałam gdzie cię o tym poinformować więc zrobię to tu Nominowałam twojego bloga do Liebster Award. Wszystkie informacje znajdziesz na
    http://my-life-is-wojtek-szczesny.blogspot.com/p/blog-page.html

    OdpowiedzUsuń
  5. troche mnie to smieszy jak to czytam gdyz jest to tak bardzo nierealne haahhahahah :* ale czytam dalej, wciagnęłam się

    OdpowiedzUsuń